Nowy numer 13/2024 Archiwum

Tak pięknie jeszcze nie było

100 lat temu odprawiono tu pierwszą Mszę św. Dzięki zaangażowaniu wielu wiernych udało się z tej okazji przygotować książkę opowiadającą historię parafii.

Jest jednym z największych kościołów w diecezji. Pewnie dlatego władze carskie wydały pozwolenie na jego budowę, myśląc, że wiejska parafia nie udźwignie takiego ciężaru. Car się pomylił. Kościół stanął i to w bardzo krótkim czasie. Świątynia, która dziś jest dumą wiernych, nie jest pierwszą w tej parafii. Kroniki parafialne podają jednak, że niełatwo było zmobilizować ludzi, by stary drewniany kościół popadający w ruinę zamienić na nowy. Odstraszały nie tylko koszta, ale i formalności, które w ówczesnej Polsce będącej pod zaborami były bardzo zawiłe i czasochłonne. W końcu jednak się udało i w 1907 roku zaczęto prace budowlane, decydując się na projekt słynnego architekta Józefa Piusa Dziekońskiego. Nie szło jednak łatwo. Jeszcze daleko było do ukończenia robót murarskich, gdy wieże zaczęły się odchylać od korpusu kościoła, a ściany i sklepienia zarysowały się mocno. Parafianie zadrżeli, a po okolicy rozeszła się wieść, że kościół garbowski runął. Władze rosyjskie wstrzymały roboty. Przyczyną tego nieszczęścia były za słabe fundamenty i wadliwe ich założenie. Panikę jednak opanowano, roboty przywrócono, wieże skrępowano ankrami i choć trochę odeszły od pionu, do dziś stoją, a pęknięcia w sklepieniach nie powiększają się. Według specjalistów nic kościołowi nie grozi. 6 sierpnia 1912 roku odprawiono w nowej światyni pierwszą Mszę świętą. Nie dane było jednak kościołowi w Garbowie stać spokojnie. Kronika parafialna zanotowała: „Przyszedł rok 1915, w którym wojska austriackie w pogoni za uciekającymi Moskalami armatnimi pociskami wyrządziły straszną krzywdę kościołowi. Dachówkę na kościele i wieżach prawie wszystką potłukli, wiązania mocno uszkodzili. Sklepienia i ściany kościoła, a szczególnie prawej wieży, tak podziurawili, że cudem tylko nie runęła. Po przejściu tej zawieruchy wzięto się energicznie do pracy około kościoła. Dach pokryto trochę dachówką, trochę eternitem, a resztę słomą. Okna zatkano deskami i matami. I tak czekano lepszych czasów”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy