Mimo iż protest był pokojowy i polegał na spacerowaniu główną ulicą Świdnika w porze nadawania dziennika telewizyjnego, władza komunistyczna gotowa była użyć siły, by zmusić ludzi do zaprzestania spacerów.
W Świdniku doskonale się pamięta o wydarzeniach z lutego 1982 roku, kiedy to świdnickie spacery, jak zaczęto nazywać akcję mieszkańców, stały się znakiem protestu wobec kłamstw władzy komunistycznej. Od kilku lat lokalna społeczność bierze udział w happeningu przypominającym tamte wydarzenia. - Spotykamy się tutaj, by przekazać młodym naszą historię i podziękować wszystkim mieszkańcom Świdnika za znak protestu wobec kłamstw władz PRL-u. Tamten ustrój można porównać do filmu Matrix, z tym, że był to komunistyczny Matrix. Ówczesna władza narzucała wszystkim co mają myśleć i co jest jedynie słuszne. To tak jakby każdemu do głowy próbowali doczepić rurę, jak mieli bohaterowie Matrixu, jeśli ktoś się na to nie zgadzał musiał być wyeliminowany. Mieszkańcy Świdnika mieli odwagę zaprotestować wobec takiego systemu - mówił burmistrz Świdnika Waldemar Jakson podczas uroczystości upamiętniających tamto wydarzenie.
Przypomnijmy, że od 4 lutego 1982 roku przez kilka tygodni mieszkańcy Świdnika wychodzili na spacer na główną ulicę miasta w porze nadawania dziennika telewizyjnego. Ostentacyjnie też wystawiali w oknach telewizory by zamanifestować, że nie oglądają propagandy nadawanej w dzienniku TV. Władze zareagowały bardzo nerwowo aresztując niektórych, odcinając ludziom prąd, wyłączając telefony i odcinając Świdnik od świata. Było realne zagrożenie użycia broni wobec spacerujących. Dlatego po apelach w kościele ówczesnego proboszcza ze Świdnika ks. Hryniewicza, spacerów zaprzestano. Jednak śladem Świdnika poszły inne miasta organizując podobne spacery u siebie.
26 lutego w Świdniku odbył się happening przypominający tamte wydarzenia oraz wykład poświęcony historii PRL. Więcej o spacerach świdnickich w "Gościu Lubelskim" 10/2014 (9 marca).