W 1991 r. Jan Paweł II na Ukrainie wznowił struktury Kościoła katolickiego, który przez władze komunistyczne został skazany na niebyt. Dziś, po 25 latach funkcjonowania Kościoła katolickiego na Ukrainie, o sytuacji katolików oraz Kościoła opowiadał na KUL metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki.
Po 25 latach od wznowienia struktur Kościoła katolickiego, archidiecezja lwowska liczy ok 250 tys. wiernych, 305 parafii i placówek duszpasterskich, wśród których pracuje 194 duchownych wspieranych przez ponad 50 sióstr zakonnych. We Lwowie działa wyższe seminarium duchowne a także instytut teologiczny ściśle współpracujący z KUL. Rozwija się również wiele inicjatyw kościelnych o charakterze charytatywnym, oświatowym i duszpasterskim.
- Mimo, ze obecnie stanowimy Kościół mniejszościowy na terenach naszej archidiecezji, nie sposób nie dostrzec naszej obecności w życiu kulturowym oraz w rozwoju życia duchowego społeczności Lwowa - podkreślał abp M. Mokrzycki. - Nasz Kościół szczególnie zaistniał w świadomości społecznej Ukrainy w kontekście wojny i dramatu humanitarnego. Wraz z innymi hierarchami katolickimi stanowczo wypowiedzieliśmy się za przywróceniem sprawiedliwości społecznej oraz włączyliśmy się w akcję niesienia pomocy medycznej i żywnościowej.
Metropolita przywołał tradycje katolickie wywodzące się ze Lwowa. - Metropolia lwowska była drugą po gnieźnieńskiej w polskiej hierarchii kościelnej o czym warto pamiętać z racji na jubileusz 1050 - lecia chrztu Polski. Równo miesiąc dzieli nas uroczystych obchodów 360. rocznicy Ślubów Jana Kazimierza złożonych w katedrze lwowskiej. To z naszego miasta wyszło wezwanie maryjne: Królowo Polski módl się za nami. Także liczne sanktuaria wpisane do tradycji religijnej mają lwowski rodowód.
Kościół katolicki obrządku łacińskiego jest jednym z wielu kościołów na Ukrainie i zgodnie z konstytucją jest równy wobec prawa z innymi kościołami. Jako wyznanie, które doświadczyło represji od władz komunistycznych, ma prawdo do zadośćuczynienia i zwrotu majątku i dóbr bezprawnie zabranych. Jak się okazuje prawo to istnieje tylko na papierze. Rzeczywistość pokazuje niestety, że mimo upadku systemu totalitarnego pozostały totalitarne tryby myślenia głęboko zakorzenione w świadomości sporej części społeczeństwa, w tym przedstawicieli władz, a nawet części chrześcijan.
- Można dostrzec nieprzyjazną, a wręcz wrogą, postawę wobec Kościoła rzymskokatolickiego lokalnej władzy w miejscowościach naszej archidiecezji - podkreślał arcybiskup. - Nasze szczególne zaniepokojenie wywołuje sytuacja świątyń zabranych Kościołowi przez ateistów, a teraz bezprawnie utrzymywanych przez władze. Smutną wymowę ma fakt, że dwie świątynie: katedra i kościół św. Antoniego, które zostawili nam komuniści w czasach najgorszych antyreligijnych nagonek, nadal pozostają jedynymi kościołami należącymi do rzymskokatolickiej wspólnoty. Żadna z innych świątyń nie powróciła do nas, mimo usilnych zabiegów i starań.
Niestety brak dobrej woli przekłada się także na relacji między konfesyjne. - Szczególne bolesne jest to, że większość naszych świątyń przejął bezprawnie kościół grekokatolicki - zauważył metropolita. - Często jedyną motywacją nie oddawania nam świątyń jest hasło: nie oddać kościoła Polakom. Jak wytłumaczyć fakt zabierania nam kościoła Matki Boskiej Gromnicznej przylegającego do łacińskiej kurii metropolitalnej? Ci, którzy naprędce tworzyli parafię grekokatolicką za ściana kurii, nie wstydzą się rażącej niemoralności tego stanu rzeczy, który ze zgorszeniem na co dzień obserwują mieszkańcy miasta i turyści.
Arcybiskup zwrócił także uwagę, na fakt braku właściwej postawy hierarchii grekokatolickiej nie tylko nie próbującej wprowadzić ładu i sprawiedliwości wobec współbraci chrześcijan, ale jak mówił, wręcz popierającej ten stan rzeczy.