Przez wiele lat w japońskim domu Doroty Hałasy stał obrazek Justyna Ukony Takayamy, samuraja, który za wyznawanie Chrystusa był prześladowany. Historię powstania książki o chrześcijanach w Japonii opowiadała lublinianka od 27 lat mieszkająca na Dalekim Wschodzie.
O niezwykłym chrześcijaninie z kraju Kwitnącej Wiśni, usłyszała pierwszy raz w latach 90. XX wieku. Mąż, który jest Japończykiem, powiedział jej, że był taki szlachetnie urodzony wojownik, czyli busi, w Polsce nazywany potocznie samurajem, który w czasie wojen domowych w XVI wieku był panem feudalnym nazywanym w Japonii daimyo. Przyjął chrześcijaństwo i był bardzo oddany wyznawaniu wiary. Kiedy władca Japonii, Hideyosi, kazał mu porzucić chrześcijaństwo odmówił, za co został skazany na pozbawienie tytułów i własności, a potem wygnany wraz z rodziną na banicję do Manili, co dla Japończyka było hańbą. Tam zmarł i został pochowany.
– Niedługo po usłyszeniu tej historii, w przypadkowym kościele, do którego weszłam w Tokio usłyszałam całe kazanie na temat Takayamy i zachętę do tego, by modlić się o jego beatyfikację. Wychodząc z kościoła wzięłam obrazek z jego wizerunkiem, na którym stał ubrany w tradycyjne szaty samuraja, ale zamiast na mieczu opierał się na krzyżu. Obrazek postawiłam w swojej sypialni i spoglądałam na niego co wieczór. Dla mnie był symbolem mojego życia, w którym łączę wiarę w Chrystusa z realiami kultury japońskiej. Myślałam, że kiedyś znajdę czas by coś więcej o nim poczytać – opowiada pani Dorota.
Na bliższe poznanie Ukony wpłynęły dwa wydarzenia. Jedno to przyjęcie przez papieża Franciszka dokumentów dotyczących Justyna i rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, drugi wizyta w Tokio jezuity o. Zygmunta Kwiatkowskiego, który na zaproszenie Polonii przyjechał głosić rekolekcje.
– W Japonii katolicy stanowią zaledwie 0,5 proc. więc naprawdę trudno wśród tysięcy mijanych codziennie ludzi spotkać wyznawcę Chrystusa. W Kawasaki, będącym przedmieściami Tokio, gdzie mieszkamy, jak w każdym japońskim mieście, zabudowa jest bardzo gęsta. Dom przylega ściśle do drugiego sprawiając, że życie sąsiadów jest na wyciągnięcie ręki. Mimo tego Japończycy są bardzo dyskretni i nie wtrącają się w sprawy innych. Kiedy przyjechał o. Zygmunt głosić rekolekcje, spotkania odbywały się w jednym z domów. Ciągle ktoś wchodził, wychodził, modliliśmy się, śpiewaliśmy. Któregoś dnia zaczepili mnie sąsiedzi i zapytali, co się tam dzieje. Opowiedziałam im, że jesteśmy katolikami, przygotowujemy się do świąt Bożego Narodzenia przez rekolekcje. Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam, że oni też są katolikami i chętnie by się do nas przyłączyli. Wówczas o. Zygmunt zaczął z nimi rozmawiać o chrześcijaństwie w Japonii i poznając tę historię wpadł na pomysł by napisać książkę o chrześcijanach w tym kraju. Zaproponował bym zrobiła to razem z nim. Tak powstała książka „Chrystus w kraju samurajów” – opowiada pani Dorota.
Więcej o spotkaniu z panią Dorotą i chrześcijanach w Japonii w kolejnym lubelskim "Gościu Niedzielnym".