Marcin chciał zarobić na studia, Ania szukała pracy za granicą, by pomóc rodzicom. Oboje zostali ofiarami handlu ludźmi. Współczesne niewolnictwo dotyka także Polaków i ma miejsce również w Polsce.
Marcin w lokalnej gazecie znalazł ogłoszenie o możliwości podjęcia pracy na plantacji pomidorów w Apulii we Włoszech. Zadzwonił pod podany numer. Trzeba było zapłacić tylko 800 zł jako koszt transportu i pośrednictwo. Jego kolega także był zainteresowany pracą. Postanowili pojechać razem. Na miejscu czekały na nich pomidorowe pola aż po horyzont i mieszkanie w barakach bez wody i elektryczności. Zarówno w pracy, jak i poza nią byli nieustannie pilnowani. Jedli tylko to, co im przywieziono, nie było możliwości ugotowania posiłku. Na pole nie dostarczano wody, więc ludzie słabli z gorąca i wycieńczenia. Marcin wiele razy widział „ochroniarzy” znęcających się nad robotnikami. Czasem ktoś znikał…
Ludzie bali się podjąć jakieś działania, ale bali się też, że jak nikt nie zareaguje, to nikt się nie dowie, co się dzieje na polu. Nowi robotnicy ciągle przybywali. Któregoś dnia Marcin z kolegą wszczęli awanturę, co przyciągnęło uwagę pilnujących. W tym czasie kto inny wdrapał się po ogrodzeniu, wydostał na zewnątrz i sprowadził pomoc.
- Ta historia to tylko jeden z licznych scenariuszy. Osoby zajmujące się handlem ludźmi zazwyczaj proponują pracę osobom młodym lub ubogim. Tak się zaczyna. Potem ludziom odbiera się dokumenty, zmusza do ciężkiej pracy bez wynagrodzenia, prostytucji, kradzieży czy innych przestępstw. Do tego dochodzi szantaż, że jak ktoś ucieknie czy powie policji, krzywda stanie się komuś bliskiemu. Sytuacja wydaje się bez wyjścia – mówi siostra Bożena Noga, franciszkanka misjonarka Maryi, zaangażowana w pomoc ludziom dotkniętym niewolnictwem.
Przez ponad 20 lat pracowała w różnych krajach Ameryki Południowej, gdzie ten problem jest bardzo wyraźny i dotyka wielu osób. Od roku jest w Polsce w Dąbrowicy pod Lublinem, gdzie wraz z ekipą innych osób prowadzi kampanię informacyjną na temat handlu ludźmi.
- Okazuje się, że Polska nie jest wolna od tego problemu. Zarówno Polacy są ofiarami w innych krajach, jak i nasz kraj jest miejscem niewolniczej pracy zazwyczaj dla cudzoziemców z krajów uboższych niż Polska. Warto mieć świadomość, że taki problem jest wokół nas, że żebracy, których czasami spotykamy na ulicy bardzo często nie robią tego z własnej woli, ale są niewolnikami – podkreśla s. Bożena.
W wielu miastach Polski istnieją różne organizacje służące pomocą ofiarom handlu ludźmi. W Lublinie formalnie nie ma jeszcze takiej placówki, ale siostra ma nadzieję, że uda się ją stworzyć.
- Przede wszystkim warto znać mechanizmy działania szajek zajmujących się tym procederem, wiedzieć, jak rozpoznać ofiary handlu ludźmi, gdzie szukać pomocy i jak pomagać. To już naprawdę dużo – podkreśla s. Bożena.
Spotkanie informacyjne odbędzie się w Lublinie na KUL 8 lutego po Mszy św. o godz. 19.00 w kościele akademickim.
Więcej o handlu ludźmi w kolejnym lubelskim „Gościu Niedzielnym”.