Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Studenci z zagranicy chcą studiować w Lublinie

Po weekendzie majowym zaczynają się matury, a potem trzeba wybrać studia. Lubelskie uczelnie chętnie przyjmują nie tylko rodowitych kandydatów, ale i studentów z innych krajów.

Liczba obcokrajowców studiujących w Lublinie systematycznie rośnie, a UMCS jest nawet rekordzistą pod względem umiędzynarodowienia studentów w kraju. Na zainteresowanie swoją ofertą wśród kandydatów na studia z innych państw nie może narzekać żadna lubelska uczelnia. W sytuacji, gdy młodych Polaków w wieku studenckim jest mniej niż miejsc na wyższych uczelniach, ci z zagranicy ratują niejeden wydział.

W Lublinie najwięcej obcokrajowców pochodzi z Ukrainy, ale jak podkreślają władze UMCS i KUL na różnych kierunkach studiów można spotkać studentów z 40 krajów. Widać to także na ulicach Lublina, gdzie coraz częściej słychać język angielski, w którym przede wszystkim porozumiewają się studenci z zagranicy.

Dla tych przyjeżdżających ze Wschodu, studia w Polsce to spełnienie marzeń i perspektywa wielkich możliwości. O tym jak ważne i cenne jest wykształcenie zdobyte w Polsce opowiadał naszej redakcji Aleksander Iwanov, który na studia na KUL przyjechał z Uzbekistanu. Przypominamy jego historię.

Olek miał marzenie by studiować. Kiedy o tym mówił wszyscy stukali się w głowę. W Uzbekistanie, skąd pochodzi, na studia stać nielicznych. Pan Bóg miał jednak dla mnie niesamowity plan – przyznaje chłopak.

Aleksander Iwanov przyjechał na KUL z Uzbekistanu   Aleksander Iwanov przyjechał na KUL z Uzbekistanu
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Angren rodzinne miasto Aleksandra Iwanova leży 100 km od Taszkientu. Dlatego, gdy powiedział któregoś dnia swojej mamie, że wybiera się do kościoła, najbliższy był Taszkiencie, popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Brat stukał się w czoło dając wymowie do zrozumienia, że Olkowi pomieszało się w głowie.

- Wtedy sam nie wiedziałem dlaczego jest we mnie tyle uporu, by przyjąć zaproszenie koleżanki z klasy, która od dłuższego czasu namawiała mnie bym pojechał z nią do katolickiego kościoła. Odbywały się akurat rekolekcje dla młodzieży. Słuchałem tego, co mówiono i dużo o tym myślałem. Miałem 16 lat, trudny charakter, bywałem agresywny. Wielu moich kolegów miało już kartoteki policyjne za różne rozboje i ja byłem na dobrej drodze by do nich dołączyć. W kościele usłyszałem o Bogu, który mnie kocha i jest moim ojcem. To był szok, bo ja nie znałem swego ojca. Wychowywała nas mama, która jest Koreanką i nie wyznaje żadnej religii – daje świadectwo Aleksander.

Od tamtej pory co niedziela wstawał o świcie, wsiadał w autobus i jechał 2 godziny do kościoła, gdzie młodzi tworzyli wspólnotę. Jezus stał mu się tak bardzo bliski, że zapragnął przyjąć chrzest. Przygotowania do takiej uroczystości miały trwać 3 lata.

- Księża pochodzili z Polski. Uczyli więc nas po polsku różnych modlitw, a dla chętnych w wakacje organizowali szkołę języka polskiego. Wiedziałem, że mój pradziadek był Polakiem. Żadnych więcej wiadomości nie mieliśmy, bo i z ojcem kontaktu nie było, ale ten fakt sprawiał, że Polska stawała mi się jeszcze bliższa – opowiada.

Wraz ze spotkaniem Jezusa zmieniło się życie Olka. Nie chciał, jak wielu jego rówieśników wejść w konflikt z prawem i doświadczać braku stałego zajęcia.

– Zacząłem marzyć o studiach. Wiedziałem, że po ludzku to marzenie niemożliwe do zrealizowania. Pochodzę z biednej rodziny, którą na opłacenie studiów nie byłoby stać. Wielu bogatszych od nas sąsiadów nie ma możliwości kształcenia swoich dzieci, a co dopiero moja mama, która wychowywała nas samotnie. Moje marzenie jednak powierzyłem Bogu. Powiedziałem: „jeśli Ty zechcesz będę studiował, jeśli masz dla mnie inny plan zgadzam się”. Wówczas jeden z księży przyszedł do mnie i powiedział, że mogę dostać stypendium i wyjechać na studia do Polski. Nie było to od razu możliwe. Musiałem podjąć wiele różnych decyzji, załatwić formalności, które wydawały się nie do załatwienia, ale Pan Bóg mnie przeprowadził i doprowadził do Lublina, gdzie studiuję na KUL - mówi chłopak.

Dla jego mamy i wszystkich znajomych ta historia stała się powodem do zastanowienia nad tym czy rzeczywiście Boga nie ma.

– Ja chłopak z biednej rozbitej rodziny jechałem na studia na które nie było stać o wiele bogatszych od nas i to jechałem na studia do Europy, bez pieniędzy, bez znajomości za to z Pismem świętym i różańcem. To było coś! – cieszy się chłopak.

Trzy lata temu zaczął w Lublinie studiować krajoznawstwo i turystykę kulturową na KUL.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy