Ogórek – tym się kiedyś jeździło…

Ks. Rafał Olchawski

|

Gość Lubelski 28/2012

publikacja 12.07.2012 00:00

Muzeum Pomocy Drogowej w Puławach. Ksiądz zajmuje się kondycją duszy ludzkiej, ogrodnik – roślinami, farmer – zwierzętami, a ja już ponad 30 lat żelastwem – zaznacza Jerzy Jabłonka, założyciel muzeum.

Chevrolet canada to duma i znak rozpoznawczy puławskiego muzeum Chevrolet canada to duma i znak rozpoznawczy puławskiego muzeum
Ks. Rafał Olchawski

Historia nietypowego, puławskiego muzeum zaczęła się w latach 80. ubiegłego wieku. W 1980 roku pan Jerzy skończył Politechnikę Lubelską. Już wtedy miał sprecyzowane plany życiowe – bardzo chciał prowadzić własny zakład samochodowy. W tamtych latach nie było to takie proste. – Musiałem odpracować studia, najpierw na stanowisku brygadzisty. Dyplom inżyniera schowałem do szuflady, ponieważ nie chciałem tkwić za biurkiem, ale zobaczyć, jak wygląda prawdziwa robota. Niestety, zostałem zwolniony za działalność związkową, nie z przyczyn politycznych. Jako jedyny inżynier w zakładzie byłem zagrożeniem. W 1982 roku otworzyłem swoją firmę rzemieślniczą – wspomina.

Własny wózek

Choć był magistrem inżynierem, musiał zrobić dyplom mistrzowski i zdać egzamin na mechanika samochodowego, by móc prowadzić zakład i szkolić uczniów. – Rozpocząłem swoją działalność od napraw samochodów. Nie miałem swojego lokalu, dlatego nazywałem moje usługi: naprawy pojazdów u klientów. Przez kilka lat pracowałem sam. Skonstruowałem własny wózek do holowania, który podczepiałem pod dużego fiata i jeździłem nim do awarii, kolizji, wypadków drogowych. Któregoś dnia pomyślałem, że po wycofaniu z użycia te sprzęty są wyrzucane, złomowane i nie pozostaje po nich żaden ślad. Wtedy powoli zacząłem gromadzić podstawowe narzędzia mojej pracy, jeszcze nawet nie myśląc o założeniu muzeum – opowiada.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.