Wypleciona kura

jj

|

Gość Lubelski 34/2012

publikacja 23.08.2012 00:15

240 wystawców z całej Polski, ale także z Ukrainy, Białorusi, Litwy, jak co roku szczelnie wypełniło uliczki Starego Miasta. Pokazywali, opowiadali i częstowali tym co sami przygotowali.

 Pani Lidia z wielkim entuzjazmem pokazywała i opowiadała, jak powstaje sękacz Pani Lidia z wielkim entuzjazmem pokazywała i opowiadała, jak powstaje sękacz
Justyna Jarosińska

Jak co roku była dobra zabawa, kultura, coś dla ciała i dla ducha. Tym razem zabrakło turnieju rycerskiego oraz miasteczka zabaw dawnych dla dzieci. Pojawiło się za to jarmarkowe kino na wirydarzu dominikańskim i scena teatralna na placu przed teatrem Andersena. Ponieważ Lubelszczyzna słynęła z wyplatania wikliny, tematem przewodnim tegorocznego jarmarku było plecionkarstwo. Podglądać można było jak powstają tradycyjne słomiane lubelskie koziołki i słomiane laleczki. A przed Trybunałem Koronnym stanęła ogromnych rozmiarów wiklinowa kura. Przedsiębiorca spod Zamościa pokazywał, jak ekologicznie wytwarza olej rzepakowy. Artysta rzeźbiarz na oczach widzów ciosał figurki prawie na zamówienie. Wieczorami były potańcówki, do których przygrywały tradycyjne ludowe kapele. Nie zabrakło jak co roku swojskiego jedzenia. Na stoiskach pojawiły się sękacze z Podlasia, ciasta z Suwalszczyzny, kwas chlebowy, suszone mięso i ryby z Litwy, wyroby z koziego mleka. – Spędzamy tu już z rodziną trzeci dzień – opowiada pani Marta – Nie tylko nie muszę robić obiadów, bo dzieci zajadą się litewskimi plackami, ale mam też z głowy wymyślanie zajęć dla trójki moich aktywnych maluchów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.