Trudno zmierzyć, zważyć i policzyć

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 42/2012

publikacja 18.10.2012 00:15

Stowarzyszenie Vides. Cztery kobiety w domu sióstr salezjanek w Lublinie prowadzą bardzo ożywioną dyskusję. Wśród nich prym wiedzie drobna, wesoła zakonnica. Panie debatują, skąd wziąć pieniądze na wyjazd do Włoch dla dziesięciu osób.

Dzieci w Afryce czekają na wolontariuszy Dzieci w Afryce czekają na wolontariuszy
s. Halina Koćwin

We Włoszech, a konkretnie w Foligno, dosłownie za chwilę rozpoczyna się jubileuszowy kongres z okazji 25-lecia istnienia międzynarodowego Stowarzyszenia Vides. – Musimy na nim być – przekonuje s. Halina Koćwin. – To wielkie wydarzenie. By pomóc rozwijać się Stowarzyszeniu w Polsce, musimy w nim uczestniczyć. Kongres ma na celu szkolenie wolontariuszy, dzielenie się doświadczeniami wolontariatu w poszczególnych krajach.

Chętnych nie brakuje

Vides założyły w 1987 r. we Włoszech siostry salezjanki, by bronić praw dzieci, kobiet i promować wolontariat lokalny oraz międzynarodowy. Stowarzyszenie swoim działaniem obejmuje czterdzieści krajów na świecie. W Polsce w 1998 r. w Lublinie zakładała go s. Emilia Wrona. – Do dziś mamy kontakt z dziewczętami, które wtedy prowadziły świetlicę dla dzieci – wspomina. – Teraz już pokończyły studia, pozakładały rodziny i rozjechały się w różne strony Polski. W Lublinie Stowarzyszenie prowadzi s. Halina. – W naszej diecezji wolontariat jest dobrze rozwinięty. Vides to kolejna propozycja, bo chętnych do pomagania nie brakuje – mówi salezjanka. Zadaniem Videsu, jak informuje s. Halina, która jest członkiem międzynarodowej komisji formacyjnej stowarzyszenia oraz delegatką salezjanek na Polskę, jest przede wszystkim analiza środowiska lokalnego. – Dla mnie najważniejsze jest, by nie mówić młodzieży, co ma robić. Sama powinna wychwycić problemy swojego środowiska. Stowarzyszenie podpowie, jak. To jest już wypróbowany sposób, by zaktywizować młodych ludzi i uwrażliwić na problemy społeczne.

Pomóc sobie i innym

Lubelscy wolontariusze mieli już pierwsze szkolenia. Część z nich została profesjonalnymi wychowawcami kolonijnymi. W wakacje podjęli pracę. – Dla 54 dzieci z diecezji lubelskiej zorganizowaliśmy kolonie w Przesiece. To był czas zarówno dla nich, jak i dla nas, wolontariuszy – wspomina siostra Halina. – Wieczorami mieliśmy swoje warsztaty wspólnie z gośćmi, którzy przyjechali do nas z Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Sri Lanki. Była okazja do pracy w międzynarodowym gronie. W lubelskim oddziale Videsu pracuje Adam Jędrzejewski. – Stowarzyszenie poznałem przez moich przyjaciół. Pokazali mi, w jak przyjaznej atmosferze odbywają się warsztaty z dziećmi. Dosyć szybko dołączyłem do grupy animatorów. Widzę, jaką niesamowitą możliwość przekazywania dobrych wartości i dbania o prawidłowy rozwój najmłodszych daje taka forma pracy – opowiada. – Dla mnie praca w wolontariacie oprócz niesienia pomocy innym, to także mój osobisty rozwój – dodaje Weronika Juroszek. – Mogę tu rozwijać swoje zdolności, ale również pracować nad słabszymi stronami osobowości, np. nieśmiałością.

Budować studnie

W Lublinie Vides dopiero się odradza, ale wolontariusze już wiedzą, że oprócz prowadzenia misji lokalnej mogą także pomagać potrzebującym na innych kontynentach. – Prowadzimy wolontariat socjalny, lokalny, w swoim środowisku, ale także wolontariat międzynarodowy – informuje siostra Halina. – Wolontariusze mogą maksymalnie na rok pojechać do naszych domów salezjańskich, które mamy na całym świecie. Vides w Polsce, jak do tej pory, zorganizował wyjazd wolontariuszy do Maroka, na Ukrainę i dwa razy do Kamerunu. Zbieraliśmy też pieniądze na wybudowanie studni głębinowej i zakup generatora prądu w Bafii – opowiada s. Halina. – Na miejscu organizowaliśmy pracę z dziećmi. Wszystkie potrzebne materiały do zaplanowanych działań musieliśmy zabrać z Polski, bo tam przecież nic nie ma. Za pierwszym razem do Afryki pojechało 7 osób. Do ekipy przy ponownym wyjeździe dołączyła jeszcze jedna wolontariuszka. Wszyscy, którzy raz już byli, chcieli pojechać po raz drugi. – Afryka wciąga – śmieje się s. Halina. – W przyszłym roku planujemy wyjazd do Konga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.