Wstyd

Agnieszka Gieroba

Donald Tusk nie był nigdy na Firlejowskiej w Lublinie. Inaczej nie miałby chyba śmiałości mówić o sukcesach swego rządu.

Wstyd

Dla przypomnienia: mamy XXI wiek i młodych ludzi pełnych sił i zapału do pracy, której nie mogą znaleźć. Do tego domy, gdzie nie ma bieżącej wody, a więc i toalety. Tak, takie domy są w naszym mieście, i to nie tylko na Firlejowskiej.

O tej ulicy piszę dlatego, że właśnie odwiedzałam tam jedną z rodzin. Siedmioro dzieci, czworo dorosłych i dwa pokoje w domu bez łazienki i wody w kranie. A dzieci codziennie trzeba umyć, pranie zrobić w starej „frani”, ugotować i pozmywać. Do wszystkiego potrzebna jest woda.

Jak to możliwe, że wybudowaliśmy nowoczesne lotnisko, staraliśmy się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, mamy cztery uniwersytety i politechnikę i nie potrafimy pomóc ludziom, może niezaradnym, ale przecież naszym bliźnim, którzy w nowoczesnym świecie żyją wciąż tak jak żyło się sto lat temu. Władze miasta chwalą się powstającymi centrami aktywności seniorów, kartą wielodzietnej rodziny, która ma ułatwiać korzystanie z basenów, kina, domów kultury czy rabatami w niektórych sklepach, gdy tymczasem ludzie noszą kilkadziesiąt wiader wody dziennie, by zaspokoić pierwsze potrzeby swojej rodziny. Tu nikt nie marzy o wyjściu do kina czy na basen. Tu marzy się o paczce pampersów, słodyczach i butach dla dzieci. Zgodzę się, że to przypadki nieliczne i może to rodziny niezbyt obrotne, ale tym bardziej wstyd dla nas wszystkich, że nie potrafimy im pomóc.

I tak myślę sobie, że wielu z nas uważa się za przyzwoitych chrześcijan, gdy idziemy w niedzielę do kościoła, a potem wracamy do ciepłego domu na obiad i kawę. Tylko co z tymi, o których Jezus mówił, że się „źle mają” – czy nie powinniśmy się jakoś nimi zainteresować? Wiem, że sprawa łatwa nie jest, bo wokół potrzebujących dużo. Na każdym kroku to bezdomny, to biedny, to bezrobotny. Ze smutkiem przychodzi stwierdzić, że brak rozwiązań systemowych, które mogłyby zaradzić takim sytuacjom.