Ludzie niezłomni

ag

|

Gość Lubelski 12/2013

publikacja 21.03.2013 00:15

Dziwnie o kościele, który nie ma jeszcze 40 lat, mówić: stary. Jednak w przypadku Świdnika to stwierdzenie jest jak najbardziej prawdziwe.

Msza dziękczynna za pontyfikat papieża Benedykta XVI zgromadziła wielu kapłanów i wiernych Msza dziękczynna za pontyfikat papieża Benedykta XVI zgromadziła wielu kapłanów i wiernych
Mariusz Kiryła

Proboszcz najstarszej świdnickiej parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, ks. Tadeusz Nowak, uważa, że to, iż w Świdniku po 15 latach starania stanął kościół, trzeba przypisać przede wszystkim determinacji ludzi. Kiedy w latach 60. XX wieku skierowano do ówczesnych władz pierwsze pisma z prośbą o pozwolenie na budowę kościoła w nowym rozwijającym się mieście, napotkano kategoryczny sprzeciw. Nic nie pomagało – ani liczne petycje wiernych, ani starania kurii biskupiej, ani delegacje wysyłane nawet do Warszawy, do ministerstw i urzędów. Wszędzie mówiono „nie”. Przełom nastąpił w 1975 roku. Nowy biskup lubelski Bolesław Pylak otrzymał wówczas od wojewody lubelskiego Mieczysława Stępnia pismo wyrażające zgodę na budowę kościoła w Świdniku. Pismo informowało jednocześnie o braku zgody na budowę świątyń w Kraśniku i Puławach.

Wydeptany sukces

– To był dla ludzi cud. Po tylu latach bezskutecznych starań w końcu w mieście mógł stanąć pierwszy kościół. Obawiano się, że pierwszy i ostatni, więc kiedy zaczęto tworzyć projekt, powstała duża świątynia z porządnym zapleczem katechetycznym. Nikt nie mógł wtedy przypuszczać, że nie minie 30 lat, gdy w Świdniku powstaną cztery parafie – mówi proboszcz. Ówczesny entuzjazm w budowie i rozmach dziś są przyczyną różnych problemów parafii. – Kościół budowany, jak się dało i z czego się dało, dziś wymaga wielu prac. Przede wszystkim bardzo trudno go ogrzać, a ówcześnie nowoczesny stropodach spędza nam sen z powiek swoją kruchością i nieszczelnością. Nie narzekamy jednak. To, że kościół powstał, to wielki sukces – podkreśla proboszcz. Wielkie zaplecze katechetyczne, które miało służyć do nauki religii, zajmują dziś różne grupy i wspólnoty. I choć może z zewnątrz wydawać się, że masa szarego betonu jest martwa, to wewnątrz świątyni kwitnie życie. – Jestem pełen podziwu dla wspólnot, które od rana do późnego wieczora spotykają się tu na modlitwie i formacji – podkreśla ks. Tadeusz.

Nie stoją w miejscu

Świdnik przez lata bardzo się zmieniał. Mieszkają tu ludzie odważni i niepokorni. Historia pokazała, że potrafią walczyć o swoją godność, przeciwstawiać się propagandzie, gdy trzeba – protestować z narażeniem życia. Dziś, na szczęście, nie trzeba uciekać się do tak drastycznych środków jak dawniej, jednak ludzi wciąż coś pcha do przodu. – To, że od zeszłego roku działa u nas nowe lotnisko, to też zasługa ludzi, którzy podjęli starania, by powstało właśnie w Świdniku, a nie gdzie indziej, choć konkurencji nie brakowało. Od niedawna w Świdniku mieści się też e-Sąd. Są to przykłady dynamicznego rozwoju miasta. Możemy być z tego dumni, ale problemów też nie brakuje – mówi ksiądz proboszcz. – Nasza, czyli „stara” parafia zaczyna cierpieć na brak dzieci. Młodzi budują się w innych częściach miasta, a tu zostajemy głównie my, starsi. Wciąż też wielu ludzi pozostaje bez pracy, szukają więc zatrudnienia za granicą. Dobrze, że choć teraz dzięki lotnisku częściej mogą przylatywać do rodzinnego domu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.