Książki pisze życie

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 20/2013

publikacja 16.05.2013 00:15

O bacznej obserwacji, nocnych zapiskach i stawaniu w prawdzie z ks. Grzegorzem Pawłowskim (Jakubem Herszem Grinerem) rozmawia Agnieszka Gieroba.

Ks. Grzegorz Pawłowski prezentował w Lublinie swoją najnowszą książkę Ks. Grzegorz Pawłowski prezentował w Lublinie swoją najnowszą książkę
Agnieszka Gieroba

Agnieszka Gieroba: Po wielu latach pracy duszpasterskiej zaczął Ksiądz pisać książki. Właśnie ukazała się trzecia pt. „W blasku kapłaństwa i w służbie Mesjasza”, a następne są w drukarni. Jak zaczęła się ta przygoda pisarska?

Ks. Grzegorz Pawłowski: Odkąd pamiętam, coś sobie pisałem. Jako chłopak w gimnazjum pisałem wierszyki, ciągle coś rymowałem i czasem to zapisywałem. W seminarium pisałem na maszynie do pisania na gazetkę ścienną wierszowane utwory. Potem dałem je siostrom zakonnym i zapomniałem o nich. Okazało się, że siostry tego nie wyrzuciły, i po wielu latach otrzymałem je z powrotem. To one znalazły się w mojej książce „W blasku kapłaństwa i w służbie Mesjasza”. Na poważnie jednak pisanie zaczęło się inaczej i wcześniej. Bardzo ceniłem abp. Józefa Życińskiego, który był wielkim przyjacielem Żydów. Kiedy nagle zmarł, ogromnie to przeżyłem. Postanowiłem jakoś mu podziękować za wieloletnią życzliwość i przyjaźń. Pisałem chaotycznie różne rzeczy i dałem je do sprawdzenia trzem kapłanom, by ocenili, czy to się do czegoś nadaje. Wszyscy odpowiedzieli pozytywnie. Otrzymałem komunikat: „pisz”. No to piszę, choć nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, że ktoś może to wydać i ktoś może zechcieć to czytać.

Skąd czerpie Ksiądz pomysły? Co Księdza inspiruje?

Jestem obserwatorem życia. To ono mnie inspiruje – zarówno sprawy poważne, jak i humoreski. Poza tym 55 lat doświadczenia pracy duszpasterskiej, spotkań z ludźmi i własne przeżycia są bardzo pomocne. Wiem, jak podejść do ludzi, by ich zainteresować nie tylko pisaniem, ale i kazaniem.

No właśnie, jaki jest Księdza sposób?

Mówię prawdę bez owijania w bawełnę i nie wstydzę się własnej historii. Jestem Żydem. Kiedy miałem 11 lat, Niemcy zamordowali całą moją rodzinę. Przeżyłem tylko ja. Zaopiekowali się mną Polacy. Gdyby nie ich troska i miłość, nie przeżyłbym pewnie. To Polakom wszystko zawdzięczam i mówię o tym otwarcie. Historia osieroconego dziecka zawsze ludzi porusza, więc jest mi łatwiej. Ta historia także mnie ukształtowała i dała sposobność do spotkania i rozmów z wieloma ludźmi, którzy przeżyli Holocaust.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.