Nikt nie ma siły, by walczyć samotnie

ks. Rafał Pastwa

|

Gość Lubelski 44/2013

publikacja 31.10.2013 00:15

– Wygląda to tak, że dzwoni do mnie ktoś z rodziny, a nie osoba chora. Przychodzę do domu. Chory odwraca twarz w drugą stronę. Nieraz bywa oburzony, że się pojawiam, ale z czasem nawiązujemy kontakt. Rodzina zazwyczaj nie wie, jak żyć z chorym na raka pod jednym dachem – mówi Anna Młynarska-Szczotka.

Pomoc grupy wsparcia i psychoonkologa jest nieoceniona w walce z rakiem Pomoc grupy wsparcia i psychoonkologa jest nieoceniona w walce z rakiem
ks. Rafał Pastwa /GN

Liczba zachorowań na nowotwory złośliwe w województwie lubelskim w roku 2010 wyniosła 8027 przypadków. Wśród mężczyzn było 4139 zachorowań, a wśród kobiet 3888. Każdego roku wzrasta liczba chorych, z każdym rokiem rośnie także skuteczność technik medycznych w walce z rakiem. Wśród mężczyzn dominują nowotwory płuca, żołądka, gruczołu krokowego, pęcherza moczowego, krtani i jelita grubego. Wśród kobiet najczęstszymi nowotworami są nowotwory gruczołu piersiowego, szyjki i trzonu macicy, płuca, jajnika i przewodu pokarmowego. Mieszkańcy województwa lubelskiego coraz bardziej przekonują się do działań o charakterze profilaktycznym. W większej mierze aniżeli kiedyś korzystają z pomocy psychoonkologów i grup wsparcia.

To złożony problem

Osoby odwiedzające fundację „Za Bramą” dotyka nie tylko choroba nowotworowa, ale również współistniejące z nią: depresja, obniżony nastrój, nerwica, lęk oraz somatyczne objawy długotrwale utrzymującego się stresu i wiele innych. – Jako psycholog zajmuję się w fundacji wspieraniem osób z chorobą nowotworową we wszystkich jej fazach. Pomagam też ich rodzinom i bliskim. Ta pomoc nie jest wyłącznie stacjonarna. Jestem razem z nimi w różnych miejscach, by łagodzić ich stres i podtrzymać na duchu – mówi psycholog Anna Młynarska-Szczotka. Odwiedza podopiecznych także w domach, ze względu na różny stan ich zdrowia. Pod jej opieką znalazły się także osoby, które obecnie nie chorują, ale badania genetyczne wskazują na bardzo duże prawdopodobieństwo pojawienia się choroby w najbliższej przyszłości.

Strach przed pierwszym krokiem

Odwiedziny w domu chorego wynikają z trudności podczas leczenia chemio- czy radioterapią. Wtedy człowiekowi brakuje sił, zmienia się jego wygląd, rodzi się poczucie braku akceptacji i pojawiają się lęki. Rodzina zazwyczaj nie wie, jak powinna reagować i jak żyć pod jednym dachem z chorym na raka. Specjalista rozmawia ze wszystkimi domownikami. – Wygląda to tak, że dzwoni do mnie ktoś z rodziny, a nie osoba chora. Przychodzę do domu. Chory nie rozmawia, niekiedy jest oburzony, że się pojawiam, ale z czasem nawiązujemy kontakt – stwierdza psycholog. Z fundacją współpracuje lokalna służba zdrowia. – Dzwonią do mnie także lekarze z prośbą o pomoc dla osoby, która nie chce się leczyć. Chodzi głównie o kobiety, bo to one najczęściej rezygnują z pomocy medycznej – dodaje.

Znaki zwycięstwa

Kilka pacjentek udało się namówić na podjęcie leczenia, inne osoby na pójście do psychiatry, bo z nowotworem związane są depresje czy zaburzenia snu. Udało się też uregulować wiele spraw o charakterze prawnym. Rola psychologa nie sprowadza się w fundacji wyłącznie do tradycyjnego udzielania porad. – Pacjentki robią chętniej wyniki i badania wtedy, gdy z nimi pójdę do szpitala, inaczej stoją godzinami pod budynkiem i nie wejdą do środka, boją się, że znów wyjdzie coś nie tak – stwierdza Anna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.