Z polską piłką może być lepiej

Gość Lubelski 48/2013

publikacja 28.11.2013 00:15

Z Jackiem Zielińskim, trenerem piłkarskiej reprezentacji Polski do lat 20, o kondycji młodych piłkarzy i szansach na lepszą grę naszych zawodników w przyszłości rozmawia ks. Rafał Pastwa.


Trener Jacek Zieliński jako piłkarz
był uczestnikiem Mundialu 2002
oraz ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów Trener Jacek Zieliński jako piłkarz
był uczestnikiem Mundialu 2002
oraz ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów
ks. Rafał Pastwa /GN

Ks. Rafał Pastwa: Jak Pan ocenia grę swojej drużyny w Turnieju Czterech Narodów?


Jacek Zieliński: Zaczęliśmy nie najlepiej, bo od przegranej z Niemcami na wyjeździe i od przegranej z Włochami. Nie mieliśmy dużo czasu na przygotowanie i scalenie drużyny. Do tego doszły problemy kadrowe związane z kontuzjami niektórych zawodników. Siedmiu musiałem powołać w trakcie zgrupowania, a przecież Niemcy i Włosi to czołówka piłkarska, także w kategorii juniorskiej i młodzieżowej. 


Ale ze Szwajcarią wygraliście aż 4:0, a nie jest to wcale słaba drużyna. 


Tak, ale mogłem skorzystać już z większej liczby zawodników. Kadra też się skrystalizowała. 


Niestety, w Łęcznej druga przegrana z Niemcami, choć mógł być remis…


Nasi rywale pokazali dużą kulturę gry, która przełożyła się na to, że przez długie momenty przeważali na boisku. Byli lepsi.


A co jest celem w pracy z reprezentacją do lat 20?


Pierwszym celem jest dostarczenie piłkarzy do reprezentacji U 21, a nawet do pierwszej reprezentacji.


Jak dokonuje Pan selekcji zawodników?


U nas nie ma takiego banku informacji jak w niektórych europejskich federacjach piłkarskich, gdzie każdy zawodnik jest szkolony centralnie. U nas jest troszeczkę gorzej, ale próbujemy to zmienić. I już od miesiąca działa w naszym kraju siatka skautingu, zajmuje się tym trener Zalewski. Będziemy mieć w związku z tym informacje na temat zawodników – czy się rozwijają, czy też mają formę zniżkową. Pozwoli to dokonywać łatwiejszej selekcji.


Pan był pracowitym zawodnikiem Legii i stanowił mocny punkt swojej drużyny. Czy jako trener stawia Pan na ciężką pracę czy raczej na talent?


Oczywiście na połączenie tych dwóch rzeczy. Już jako trener myślałem sobie, że dobrego obrońcę da się zrobić z każdego zawodnika, ale się myliłem. Trzeba mieć jednak pewne predyspozycje. Chociaż niekiedy zawodnik grający mniej inteligentną piłkę pasuje do całości zespołu. Niektórzy mówią, że talent to w 90 proc. ciężka praca.


Gdy zawodnik błyszczy na tle kolegów z młodzieżówki, to powinien grać w zespole seniorskim. 


Może tak się zdarzyć. Młodzi chłopcy często jednak ustępują warunkami fizycznymi i doświadczeniem, dlatego trzeba ostrożnie dokonywać takich ruchów. 


Przeglądając niemieckie strony dotyczące drużyn młodzieżowych, zauważyłem, że niektórzy zawodnicy są już wyceniani na ogromne pieniądze. W czym ustępujemy Niemcom?


Z pewnością nas nie stać na takie nakłady finansowe na szkolenia. Jeżeli są pieniądze, można ogarnąć szkoleniem większą liczbę młodzieży i dzieci. Mają poza tym kilkakrotnie większą liczbę zarejestrowanych zawodników niż my. Są też perfekcyjni w szkoleniu.


Mamy orliki, ale niekiedy nikt na nich nie gra. Dlaczego, Pana zdaniem, są puste?


Kiedyś wykorzystywało się każdą wolną przestrzeń, by grać w piłkę. Dzisiaj nie grają już w piłkę nożną wszyscy chłopcy, jak kiedyś, ale być może co piąty, i to nie za często. To też wpływa na to, że na szczyt docierają zawodnicy, którzy przy większej konkurencji by się tam nie dostali. Pamiętam, że na lekcjach WF-u graliśmy w piłkę nawet gdy padało. Dzisiaj by to nie przeszło. Trzeba uważać, żeby czasem uczeń się nie pobrudził, nie mówiąc o tym, że rodzice by protestowali.


Czy uważa Pan, że młodzieży brakuje zapału, chęci walki albo uporu?


Kiedy patrzę na moich zawodników, widzę ich wolę walki i charakter. Ci, którzy się poddali, nie grają w reprezentacji. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.