Świadectwo Tomka Saja

TS/RP

publikacja 30.07.2014 12:30

Co daje pielgrzymka? Może to być więcej niż się spodziewasz. Tylko musisz chcieć. Bóg nie działa na siłę. Obyś Go spotkał na pielgrzymkowym szlaku. o swoim doświadczeniu opowiada Tomasz Saj.

Świadectwo Tomka Saja Każdy indywidualnie i na swój sposób przeżywa pielgrzymkę Arch. Pielgrzymka

Szczerze powiedziawszy to nie wiem dlaczego wybrałem się w 2001 roku na pielgrzymkę na Jasną Górę. Nie pamiętam, czy był jakiś szczególny powód, czy był to tylko sposób na spędzenie wolnego czasu. Nie wiem. Natomiast doskonale pamiętam szereg niesamowitych zdarzeń, przeżyć, które zmieniły moje życie. Miałem wtedy 21 lat, byłem w bardzo trudnym i ważnym momencie życia. Szukałem swojej drogi. I dzięki Bożym planom to właśnie droga pielgrzymia wskazała mój właściwy kierunek.

Te kilkanaście dni marszu to coś tak niezwykłego, czego nie zrozumie nikt, kto choć przez chwilę nie pragnie stanąć w prawdzie przed samym sobą. Kto nie zaprosi Jezusa, kto nie otworzy się na działanie łaski. Pamiętam, że wtedy postanowiłem oddać się całkowicie temu "tu i teraz". Bo przecież co mogłem stracić? Nic. Bardzo lubię biblijną opowieść jak to prorok Eliasz oczekiwał Boga. Ale nie było Go ani w burzy, ani w wichrze. Przyszedł w łagodnym powiewie. To jest opowieść o nas. Czekając na znak od Boga oczekujemy jakiś spektakularnych wydarzeń. Pragniemy cudów większych niż efekty specjalne Hollywoodu. A wystarczy zrobić jedną prostą rzecz. Wziąć plecak, dobre buty i pójść na szlak. Tam iść i słuchać. Słuchać wszystkiego, co nasz otacza. Słuchać serca. I w pewnym momencie zrozumiemy, że jak uczniowie zdążający do Emaus idziemy z Jezusem, który idąc z nami wyjaśnia Pisma, a w osobach nam pomocnych łamie dla nas chleb. Tylko wtedy nie bójmy się pytać, bo On czeka na nasze pytania. Czekał też na moje.

Dał mi odpowiedź. Pozwolił poczuć, co to Jego obecność. Tak sobie czasami myślę, do czego można porównać te kilkanaście dni marszu. Mówimy rożnie, najczęściej określając je mianem rekolekcji w drodze. To prawda. Dla mnie jednak ten czas to wyjście na pustynię. Czas na bycie z Bogiem i samym sobą. To czas na poznanie własnych słabości, to czas na sprawdzenie, kim jestem i czas na wewnętrzne ukierunkowanie. Owszem, jeśli nie chcesz tego znaleźć, to nie znajdziesz. Przecież będąc na Mszy św. też można nie doświadczyć Boga. Bo wszystko zależy od nas, Bóg nie działa na siłę.