Przyjechali z całej Polski i zza wschodniej granicy. Chwalili klimat, miasto i turystów. 250 wystawców uczestniczyło w największym kupieckim święcie w regionie.
Na stoiskach dominowała sztuka ludowa
Justyna Jarosińska /Foto Gość
Ze smutkiem w niedzielny wieczór 17 sierpnia mieszkańcy i goście naszego miasta żegnali złotą kurę, która na kołach samochodu pomocy drogowej opuściła Stare Miasto. Symbolizowała trzy dni wielkiego targu i dobrej zabawy. – Kupiłam piękną rzeźbę Chrystusa Miłosiernego od białoruskiego rzeźbiarza – opowiada pani Karolina. – Utargowałam 100 zł – chwali się z radością. – Dla wnuczki znalazłam niezwykłego drewnianego konika. Pamiętam jeszcze takie zabawki ze swego dzieciństwa – dodaje. Impreza, która od 15 sierpnia trwała na lubelskiej Starówce, ma szansę w niedługim czasie dorównać Jarmarkowi Dominikańskiemu. I to nie tylko klimatem, ale i liczbą zarówno wystawców, jak i turystów.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.