Z biedy obumiera też dusza

ks. Rafał Pastwa

|

Gość Lubelski 02/2015

publikacja 08.01.2015 00:00

Bractwo Miłosierdzia. – Kiedy byłam małą dziewczynką, mama mówiła do mnie: „Jadziu, masz takie uśmiechnięte oczy”. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się śmiałam – mówi pani Jadwiga.

Bractwo Miłosierdzia prowadzi bar „Mieszczański” przy ul. Zielonej Bractwo Miłosierdzia prowadzi bar „Mieszczański” przy ul. Zielonej
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Ulica Zielona w Lublinie. Ścisłe centrum miasta. Wąska uliczka usłana jest lokalami jubilerów, co krok kantor wymiany walut i zakład fryzjerski. W architekturę ulicy wkomponowany jest niewielki kościółek św. Jozafata, w którym przez lata posługiwał nieżyjący już ks. Jan Mazur, ojciec biednych i opiekun głodnych. To on stworzył kuchnię dla ubogich, która funkcjonuje po dziś dzień w sąsiedztwie kościoła. Dzięki jego pracy, wrażliwości i poświęceniu Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta działa dziś nowocześnie i kompleksowo. Zapewnia bezdomnym nie tylko podstawowe potrzeby materialne, ale wspiera również sferę duchową i psychiczną.

Wyspa bezdomnych

Miejsce to znają wszyscy, którzy nie mają dachu nad głową ani chleba pod dostatkiem. Tuż za kościołem św. Jozafata schodzi się schodami w dół. Na drewnianych ławkach, na dziedzińcu ułożone są ubrania zimowe, kurtki, czasami także buty. Ktoś dosłownie w samej koszuli szuka czegoś ciepłego dla siebie. Tu akurat nikt nie poluje na ofertę promocyjną ani nie czeka na nową kolekcję ubrań. Bezdomni biorą tyle, ile im potrzeba. Kilka kroków dalej jest kuchnia dla ubogich. Wewnątrz nie ma gwaru, choć wszystkie miejsca przy stołach są zajęte. Podczas jedzenia nikt ze sobą nie rozmawia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.