Służba – męska sprawa

ks. Rafał Pastwa

|

Gość Lubelski 04/2015

publikacja 22.01.2015 00:00

– Ksiądz zabrał ręce, a ja dalej lałem wodę z ampułki. Ksiądz się śmiał i ja też się śmiałem razem z kolegami. Nie wiem tylko, czy Pana Boga to rozśmieszyło – zastanawia się Oskar, ministrant z Lublina.

 Bycie ministrantem staje się coraz bardziej popularne Bycie ministrantem staje się coraz bardziej popularne
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Sobotni poranek. Przed kościołem przy ul. Bursztynowej w Lublinie duży ruch. Ministranci niosą na wieszakach białe komże. Wiatr ma uciechę. Na jednych komża leży jak ulał. Innym, tym najmniejszym, sięga za kolana. Jeszcze inni jej na razie nie noszą bo są kandydatami.

Usłyszeli wołanie

Niezależnie od wzrostu, wieku i doświadczenia wszyscy rozpoczynają zbiórkę od modlitwy przed obrazem matki Bożej Latyczowskiej, która od października ma swój dom w kościele przy Bursztynowej. – Chodzę do klasy czwartej szkoły podstawowej. Właśnie zostałem przyjęty do ministrantów – opowiada Kacper Kański. – Chciałem zostać ministrantem, żeby służyć Bogu przy ołtarzu. Bardzo mi się podoba to, co robię. Zdaję sobie sprawę, że bycie ministrantem zobowiązuje mnie do tego, żebym był bardziej grzeczny w szkole i w domu. Nie można być blisko ołtarza i sprawiać innym przykrość – dodaje Kacper. Kamil Witkowicz chodzi do trzeciej klasy. Też jest ministrantem od niedawna. Najbardziej podczas liturgii lubi obsługiwać gong. – Czułem, że Bóg mnie woła – mówi Kamil. – Inaczej się wstaje do szkoły, a inaczej na zbiórkę. Mógłbym pospać w sobotę dłużej, ale budzę się wcześniej sam – zapewnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.