Życiński był wybitnym filozofem

Piotr Gutowski*

publikacja 10.02.2015 13:20

Jak rzadko kto zdawał sobie sprawę, że dominująca, tradycyjna koncepcja Boga nie da się już dzisiaj utrzymać w dotychczasowej postaci i trzeba ją zastąpić inną, o której sądził, że bliższa jest wizji ewangelicznej i że od samego początku była obecna w myśli chrześcijańskiej.

Życiński był wybitnym filozofem Prof. Piotr Gutowski Roman Czyrka /Archiwum KUL

Nie będę mówił o Józefie Życińskim ani o zawartości ostatniej jego książki, ale postaram się przybliżyć podjęty w niej problem, który trafnie sygnalizują dwa terminy tytułowe: transcendencja i naturalizm. Mówiąc ogólnie, Józef Życiński podjął w niej fragment szerszego zagadnienia, wokół którego zorganizowana była jego praca naukowa, a mianowicie zagadnienia relacji między naukowym i religijnym obrazem świata. O tym, że takie właśnie  było główne zagadnienie, jakim się zajmował, świadczy m.in. nazwa katedry, jaką stworzono dla niego na Wydziale Filozofii KUL: Katedra Relacji Między Nauką a Wiarą.

Jak wiadomo, między naukowym a religijnym obrazem świata istnieje wiele napięć, ale w ciągu ostatnich kilku wieków ten pierwszy obraz świata – naukowy – zdaje się stopniowo, ale zdecydowanie wypierać obraz religijny. Abp Józef Życiński czuł się, jak sądzę, odpowiedzialny, nie tylko na poziomie Kościoła polskiego, ale także Kościoła powszechnego za ukazywanie harmonii nauki i religii. To wymagało od niego pogłębionego filozoficznego spojrzenia na naukę, na jej osiągnięcia i ograniczenia oraz krytycznej refleksji nad religią.

Zgodnie z naukowym obrazem świata, rzeczywistość powstała i jest taka, jaka jest, dzięki prawom odkrywanym zwłaszcza przez nauki przyrodnicze: fizykę i biologię. A w ich obrębie celem jest odkrywanie przyczyn naturalnych, czyli przyrodniczych. Jeżeli nie można obecnie określić naturalnych przyczyn jakiegoś zjawiska, przyjmuje się, że uczyni to nauka przyszła. Na gruncie tej odmiany współczesnego naturalizmu (dawniej nazywano go materializmem), wyklucza się istnienie przyczyn nadnaturalnych. Czy da się to pogodzić z wiarą w Boga? I jaki musiałby to być Bóg? Najłatwiej radzi sobie z tym koncepcja panteistyczna i deistyczna. Zgodnie z pierwszą z nich, Bóg i świat to jedno i to samo. Gdy spoglądamy na rzeczywistość z perspektywy wielości rzeczy, mówimy „świat”, a gdy spoglądamy na nią z perspektywy jedności, możemy użyć słowa „Bóg”. Jednak w tradycji judeochrześcijańskiej Bóg nie jest tożsamy ze światem. On go transcenduje, czyli przekracza, choćby przez to, że jest jego stwórcą. Cechę transcendowania (przekraczania) świata uważano za tak istotną, że z biegiem czasu słowo „Bóg” utożsamiono ze słowem Transcendencja (pisanym wielką literą), a poszukiwanie oznak Boga w świecie rozumiano jako wskazywanie tego wszystkiego, co świat przyrodniczy przekracza: obiektywnych wartości, ideałów itd.

Druga koncepcja Boga, którą łatwo można pogodzić z naturalizmem współczesnej nauki, to deizm – stanowisko szczególnie popularne w czasach oświecenia. Zgodnie z rozwiązaniem deistycznym, Bóg stworzył świat, nadał mu pierwotny impet i ukonstytuował prawa rozwoju – a dalej już świat rozwija się sam. Tutaj cecha boskiej transcendencji jest aż nadto wyeksponowana. Religia potrzebuje koncepcji Boga, który będąc transcendentnym stwórcą i władcą świata, zarazem tym światem, zwłaszcza ludźmi, opiekuje się, jest sprawiedliwym i miłosiernym Ojcem. Takim właśnie wydaje się być Bóg filozoficznego teizmu.

W popularnej religijności najbardziej rozpowszechniona jest taka odmiana teizmu, zgodnie z którą Bóg stworzył świat, uporządkował go przez prawa natury, ale od czasu do czasu interweniuje w dzieje świata, np. czyniąc cuda, rozumiane jako zawieszenie praw przyrody. Przyjmując tę koncepcję, człowiek religijny staje w opozycji zarówno do zwolenników naturalizmu, jak i panteizmu i deizmu. W przeciwieństwie do swoich adwersarzy uznaje on, że przynajmniej niektóre zjawiska obecnie niewytłumaczalne, nigdy w naturalny sposób nie zostaną wytłumaczone i w związku z tym rozsądnie jest przyjąć, że ich sprawcą jest Bóg.

Z religijnego punktu widzenia taki pogląd wydaje się atrakcyjny, ale szybko ujawnia się poważna wada, polegająca na tym, że proponowana w nim wizja Boga jest dla Boga kompromitująca. Boga przedstawia się bowiem trochę jak władcę, który w swoim państwie ustalił powszechne prawo, np. podatkowe, a następnie czyni wyjątki dla pewnych osób, albo dlatego, że szczególnie mu się spodobały, albo dlatego, że najmocniej prosiły. Co więcej, ze szczególną ostrością pojawia się tu pewien dodatkowy problem: jeżeli Bóg od czasu do czasu interweniuje w dzieje świata przez zawieszanie ustanowionych przez siebie praw przyrody, to dlaczego nie interweniuje wówczas, gdy – zgodnie z naszymi intuicjami moralnymi – powinien był zainterweniować, a więc tam, gdzie dzieje się zło, zwłaszcza tzw. zło naturalne (gdy np. w katastrofach naturalnych, niezawinionych przez żadnego człowieka, giną niewinni ludzie).

Mamy więc następującą sytuację. Bóg radykalnie immanentny światu i Bóg radykalnie transcendentny łatwo dają się pogodzić z naturalistycznym podejściem współczesnej nauki, ale nie spełniają oczekiwań ludzi religijnych, którzy chcą w nim widzieć nie tylko byt wszechobejmujący czy stwórcę, ale także troskliwego Ojca. Z drugiej strony Bóg, który najpierw stwarza świat, a później interweniuje w ustanowione przez siebie prawa przyrody, może zaspokoić jedynie religijne pragnienia osób mało krytycznych.

I to jest właśnie punkt wyjścia książki Józefa Życińskiego Transcendencja i naturalizm. Główny jej problem można by zawrzeć w następującym pytaniu: „Jak powinniśmy pojąć relację Boga do świata, przy założeniu, że Bóg powinien spełniać łącznie trzy warunki: transcendencji, wyrażającej się w panowaniu nad światem, immanencji, której znakiem jest m.in. wrażliwość na ludzkie cierpienie, oraz respektu dla ustanowionych przez siebie praw natury?” Autor stara się bardzo interesująco i zarazem oryginalnie odpowiedzieć na to pytanie, nawiązując zarówno do dawniejszych rozwiązań z tradycji chrześcijańskiej, jak i do filozofów współczesnych. Nie będę mówił, jak to robi, ale na zachętę powiem, że ja tę książkę przeczytałem z dużym zainteresowaniem w kilka godzin.

I jeszcze jedna uwaga na koniec. Otóż ta lektura uświadomiła mi ponownie, ale z większą mocą, że mieliśmy tu w Lublinie wyjątkową okazję kilkunastoletniego obcowania ze znakomitym chrześcijańskim filozofem przyrody, wybitnym nie tylko w skali polskiej, ale i światowej. I że warto, abyśmy zarówno na KUL-u, gdzie pracował, jak i w naszym mieście zadbali o znaki pamięci o arcybiskupie Józefie Życińskim.

* Prof. dr hab. Piotr Gutowski jest pracownikiem naukowym na Wydziale Filozofii KUL. Jego  najnowsza książka nosi tytuł „Nauka, filozofia i życie. U podstaw myśli Williama Jamesa”.