Bryczka dla profesora

ag

|

Gość Lubelski 46/2015

publikacja 12.11.2015 00:00

Jan miał 13 lat, kiedy do ich mieszkania weszli Niemcy. Zabrali ojca, starszych braci i wywieźli, by rozstrzelać. Po ojcu, prof. Romanie Longchamps de Bérier, zostały pamiątki, które właśnie otrzymał KUL.

 Jan Longchamps de Bérier przekazuje KUL pamiątki rodzinne Jan Longchamps de Bérier przekazuje KUL pamiątki rodzinne
Tomasz Koryszko

Roman Longchamps de Bérier był profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, kiedy jednak w Lublinie powstał katolicki uniwersytet, zgodził się przyjeżdżać z wykładami z prawa. Dla uczelni to był ogromny zysk, bo profesor był wybitnym prawnikiem, członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej. Uczelnia zapewniała bryczkę, która czekała na dworcu, oraz zakwaterowanie w pokoju gościnnym wraz z zaświadczeniem o pracy na KUL, na podstawie którego mógł nabywać bilety kolejowe „bez oczekiwania w kolejce”. Przyjeżdżał ze Lwowa na KUL aż do wybuchu wojny. Jego zajęcia cieszyły się ogromną popularnością, a prace naukowe służyły powstawaniu ustaw prawnych w odrodzonej Rzeczypospolitej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.