"Zakonnica to inny człowiek…"

ks. Rafał Pastwa

publikacja 02.02.2016 09:50

Wtrącano je do więzienia, odmawiano praw obywatelskich, pozbawiano prawa do zakupu żywności czy węgla, odmawiano prawa do nauki i ubezpieczenia, aresztowano i skazywano na karę śmierci, wreszcie tworzono dla nich obozy pracy.

"Zakonnica to inny człowiek…" Siostra prof. Agata Mirek ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

- Należy pamiętać, że siostra zakonna jest takim samym człowiekiem jak inni. Tak samo pracujemy, płacimy podatki, zmagamy się z codziennym życiem. Jeśli człowiek podejmuje życie zakonne, to nie pozbawia go to ani miłości do ojczyzny, ani jego poglądów na świat czy aktywnej obecności w społeczeństwie. Wspólnoty zakonne nie są po to by prowadzić wyłącznie dzieła apostolskie, to jest dopiero na drugim miejscu - mówi siostra prof. Agata Mirek, autorka głośnej książki: „Trudne lata, wielkie dni. Zakony żeńskie w PRL”.

- Naszym podstawowym zadaniem jest przybliżać Boga poprzez codzienne życie, a nie przez wielkie manifestacje. Nie chcemy stać na piedestale, ale podążać razem z innymi drogą powołania chrześcijańskiego. Chcemy pośród tego świata być świadkami żywej wiary, modląc się, stojąc w kolejkach, gotując obiad, czy robiąc pranie - dodaje.

Siostra Agata należy do zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. Jest to bezhabitowe zgromadzenie założone przez bł. Honorata Koźmińskiego w XIX w. kiedy życie zakonne było ograniczane.

- Wtedy powstała myśl, że życie zakonne nie polega ani na habicie, ani na klasztorze lecz na realizacji miłości wobec Boga i drugiego człowieka. Tak powstała idea bezhabitowych zakonów. Okazało się, że ta idea sprawdziła się także w okresie komunistycznym. Widać również z pozycji czasów współczesnych, że historia lubi się powtarzać - wyjaśnia.

Znana jest historia prześladowań Kościoła w Polsce w dobie komunizmu. Ale mało kto wie, że komuniści walkę z Kościołem rozpoczęli od rozprawienia się z zakonami. Okrutnym represjom poddawane były siostry zakonne. Wtrącano je do więzienia, odmawiano praw obywatelskich, pozbawiano prawa do zakupu żywności czy węgla, odmawiano prawa do nauki i ubezpieczenia, wtrącano do więzień i skazywano na karę śmierci, tworzono dla nich obozy pracy.

Dobrze, że ta historia zostaje powoli wyjaśniana. Także dzięki książce s. prof. Agaty Mirek z KUL „Trudne lata, wielkie dni. Zakony żeńskie w PRL”. - Społeczeństwo polskie w dobie okresu komunistycznego zmagało się z wieloma trudnościami, natomiast trzeba powiedzieć, że działanie władz w stosunku do sióstr zakonnych było zwielokrotnione - mówi s. prof. Agata Mirek.

S. prof. Agata Mirek w swej publikacji rozpoczyna analizę życia sióstr zakonnych w Polsce od emigracji wymuszonej, czyli od okresu przesiedleń. Ukazuje jak po odbudowie zakonnych placówek oświatowych i opiekuńczo-wychowawczych, już w nowych granicach Polski, władza powoli je odbiera. Opisuje szczegółowo represje, proces tworzenia ośmiu obozów pracy dla zakonnic i realizację Akcji X-2, stosowanie represji na osobach noszących habit zakonny, dekrucyfikację szkół oraz szpitali. Ukazuje wreszcie jak bardzo siostry zakonne swoją postawą wspierały Kościół w Polsce, także jego hierarchów.

Po 1947 r. władze komunistyczne podjęły radykalne działania wobec ludzi Kościoła katolickiego w Polsce. Pod fałszywymi zarzutami umieszczano w więzieniach także siostry zakonne, które były bite, poddawane torturom zarówno fizycznym jak i psychicznym. Twierdzono, także na szczeblach najwyższej władzy państwowej, że zakonnica to inny człowiek. Siostra prof. A. Mirek przywołuje fakt podstępnego aresztowania m.in. s. Izabeli Łuszczkiewicz, szarytki. S. Łuszczkiewicz została aresztowana w 1948 r. pod zarzutem szpiegowania na rzecz Watykanu i Niemiec oraz zamiaru obalenia ustroju. Skazano ją na 15 lat więzienia. Wyrok został podwyższony na karę śmierci.  Rozprawa odbyła się w celi więziennej. Po czasie złagodzono wyrok na dożywocie. Codziennie przychodzono do jej niewielkiej celi w tak, aby to wyglądało na egzekucję. Ze względu na stan zdrowia została wypuszczona na przepustkę w 1956 r. Już nie wróciła, zmarła w wyniku wyniszczenia organizmu. W grudniu 2009  r. prezydent L. Kaczyński odznaczył ją pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

- Oprócz bicia, przysiadów w liczbie dwóch tysięcy na raz, miałam jeszcze tzw. stójki. Polegały one na tym, że w czasie zimowych dni i mroźnych stałam w koszuli tyłem do okna i tuż pod oknem, z którego wyjmowano szyby. Na domiar wszystkiego w nocy zlewano mnie konewkami zimnej wody. Po dwóch tygodniach takiego stania, bo nawet do podawanego mi jedzenia nie mogłam usiąść, cała byłam opuchnięta, straciłam przytomność i ocknęłam się w szpitalu więziennym – zapisała w pamiętniku s. Izabela.  - Jeśli system walczył z Kościołem, to prowadził również otwartą wojnę z zakonami. Siostry broniły swoich wartości, swojej wiary. Była granica, której przekroczyć nie chciały, za to płaciły znaczną cenę – precyzuje autorka książki.

Jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku służba bezpieczeństwa prowadziła akcję „Księżniczki”. Była to inwigilacja oraz stosowanie różnych form nacisku na siostry zakonne. Koszmar zakończył się dopiero w czerwcu 1989 r.