Nieznośny pośpiech w kościołach

ks. Rafał Pastwa

publikacja 17.02.2016 10:20

Pieśni i nabożeństwa pasyjne powinny tworzyć atmosferę medytacji i namysłu oraz prowadzić do budowania wspólnoty wierzących. Zatem "Gorzkie żale" odprawione w kwadrans to nieporozumienie.

Nieznośny pośpiech w kościołach Hanna Linkowska i Edmund Kuryluk ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

- Każdego roku obchodzę kościoły Lublina by posłuchać jak wykonuje się w nich „Gorzkie żale” - mówi Edmund Kuryluk, wiceprezes fundacji „Muzyka Kresów”. - Niemalże w każdym kościele są różnice, mogą one wprawdzie wynikać z wpływów regionalnych, bo organiści pochodzą z różnych stron Polski i różnych środowisk, ale też jest sporo zaniedbań. Pojawiają się uproszczone melodie, pośpiech - analizuje.

- Jest jednak cecha wspólna - nieznośny pośpiech - dodaje Hanna Linkowska, absolwentka ASP i śpiewaczka w Zespole Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej przy fundacji „Muzyka Kresów”.

- Czuję się wtedy podenerwowana, bo nie ma czasu na zadumę nad słowami, nie można się zagłębić w przestrzeń Męki Chrystusa. Uważam, że powinniśmy zwolnić, znaleźć czas na to, by zbliżyć się do Boga i siebie. Wbrew pozorom ludzie nie chcą szybkiego „odbębnienia”, ale autentycznej modlitwy. Także podczas Triduum Paschalnego - podkreśla artystka.

Linkowska również uczy śpiewu, w tym śpiewu pieśni pasyjnych, które są wykonywane każdego roku w bazylice ojców dominikanów. Pieśni te mają po kilkanaście, a często po kilkadziesiąt zwrotek. - Rekonstruując pieśni tradycyjne staramy się zachować to, co pierwotne w śpiewie tradycyjnym. Nie opieramy się na zapisach nutowych, bo takich nie ma. W tradycji wiejskiej funkcjonował tylko przekaz bezpośredni. Bazujemy na nagraniach archiwalnych z badań terenowych i samych badaniach - wyjaśnia H. Linkowska.

Nieznośny pośpiech w kościołach   Śpiewy wielkopostne przyciągają bo są naturalne, typowe dla kultury tej części Europy ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Fundacja „Muzyka Kresów” i ojcowie Dominikanie w Lublinie zapraszają mieszkańców Lubelszczyzny w każdą środę Wielkiego Postu do wspólnego śpiewania dawnych pieśni wielkopostnych. Pierwsze śpiewanie w środę - 17 lutego o godz. 19.15 w bazylice przy ul. Złotej 9. Śpiewy poprowadzi pani Hanna Linkowska z Zespołu Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej.

- Pieśni każdego regionu Polski mają swoje charakterystyczne cechy: melodie, struktury rytmiczne, sposoby wykonania, ornamentykę. Emisja głosu związana jest z gwarą i z przestrzenią: inaczej śpiewa się w górach, inaczej na nizinie, inaczej nad jeziorami, a inaczej tam gdzie są gęste lasy. Na Lubelszczyźnie dźwięk jest ostrzejszy, na Kurpiach z kolei głębszy - tłumaczy Linkowska. To powodowało, że pieśni tradycyjne powstawały „z ziemi”, a obcowanie na co dzień z przyrodą sprawiało, że źródłem melodii i dźwięków była natura.

Pieśni pasyjne i nabożeństwa wielkopostne przyciągają do kościołów tłumy wiernych, ale także osoby, które cenią sobie ten rodzaj mistyki. Według etnomuzykologów jest to naturalne, gdyż charakterystyka śpiewów pasyjnych jest naturalna dla charakteru mieszkańców tej części Europy.

Odtwarzaniem muzyki dawnej i kresowej od lat zajmuje się Fundacja „Muzyka Kresów” z Lublina. Została ona założona przez Jana Bernada i Monikę Mamińską- Domagalską w 1991 r.  Pełna nazwa organizacji brzmi: „Fundacja na Rzecz Badań nad Muzyką Ludową i Sakralną Kresów. Muzyka Kresów”.

Formuła Fundacji w tamtym czasie była nowatorska, łączyła refleksję naukową, ekspresję artystyczną, badania laboratoryjne nad śpiewem, oraz działalność popularyzatorską. Ta rozpiętość wynikała głównie z wcześniejszych doświadczeń Jana Bernada ze współpracy z Teatrem Laboratorium Jerzego Grotowskiego, Teatrem Gardzienice oraz z realizacji już Moniką Mamińską własnych projektów artystycznych na terenach południowej i wschodniej Polski.

- Niemal od początku w fundacji zadawano sobie pytania o przyszłość polskiej kultury tradycyjnej w sytuacji kiedy młodzi ludzie wyjeżdżali masowo do miast, a postęp cywilizacyjny, który oprócz wielu udogodnień jakimi były drogi, maszyny rolnicze sprowadził na wieś telewizję i wzorce kulturowe z miasta. W konsekwencji doprowadziło do znaczącego rozluźnienia więzi międzyludzkich na wsi - wyjaśnia E. Kuryluk.

Obrzędowość rodzinna i doroczna, przechodząca niegdyś z pokolenia na pokolenie i spajająca przez setki lat życie duchowe wsi, ulegała zanikowi wobec nieobecności młodych ludzi. W takiej sytuacji stawiano pytania: czy możliwe jest i w jakim wymiarze ocalenie choć niewielkiej części rodzimej kultury tradycyjnej i czy mogą podjąć się tego ludzie z miasta, z innego jednak świata. Jak poznać ten przebogaty i tajemniczy świat kultury archaicznej, jego struktury, funkcje poszczególnych elementów kultury materialnej i niematerialnej.

Nieznośny pośpiech w kościołach   Młodzi ludzie odtwarzają dawne pieśni i zwyczaje ks. Rafał Pastwa /Foto Gość - W latach 1991-996 Fundacja zorganizowała kilkanaście międzynarodowych konferencji poświęconych kulturom tradycyjnym Europy Środkowo-Wschodniej z udziałem uczonych z Polski, Białorusi, Litwy, Rosji i Ukrainy. Powrót do pytań o praktyczną stronę kontynuacji tradycji nastąpił w 1998 kiedy powołano przy Fundacji Międzynarodową Szkołę Muzyki Tradycyjnej, której celem jest ocalenie od zapomnienia polskich tradycji śpiewaczych - tłumaczy Jan Bernad, prezes fundacji.

Do jego realizacji  zaproszono wybitnych teoretyków i praktyków z kraju i zagranicy. Na program Szkoły składają się badania terenowe, wykłady, prace nad rekonstrukcją technik śpiewu, warsztaty śpiewu tradycyjnego, powołanie Zespołu Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej. - W ramach Szkoły organizowana jest od 1998, dwutygodniowa Letnia Szkoła Muzyki Tradycyjnej. W ciągu osiemnastu lat w zajęciach Szkoły uczestniczyło ok. 1500 osób - mówi Edmund Kuryluk, wiceprezes fundacji „Muzyka Kresów”, wieloletni uczestnik zajęć szkoły i jej wykładowca.