Tylko Bóg i ja

Justyna Jarosińska

publikacja 04.03.2016 23:26

Różne motywacje - ten sam cel. Przejść Drogę Krzyżową wyznaczoną trasą, w samotności, w nocy, rozważając Misterium Męki Pana Jezusa.

Pątnicy w przeważającej większości wybierali najtrudniejszą drogę Pątnicy w przeważającej większości wybierali najtrudniejszą drogę
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Ubrani w polary, grube kurtki, czapki.  Wielu z kijkami do nordic walking i własnoręcznie zrobionymi krzyżami. Tłumnie wypełnili archikatedrę, by przed wyruszeniem w drogę, usłyszeć co Pan Bóg ma im do powiedzenia. 

Już po raz drugi mieszkańcy Lubelszczyzny mieli możliwość jedno z nabożeństw Drogi Krzyżowej w Wielkim Poście odprawić w sposób ekstremalny. Spośród blisko 2 tys. pątników, przeszło połowa wybrała najtrudniejszą -  46 km. trasę wiodącą z Lublina do Wąwolnicy. - Jeśli mam iść, to tak, żeby naprawdę poczuć trud - mówi Krzysiek, który na EDK wybrał się po raz pierwszy. - Chcę sprawdzić czy dam radę, czy jestem w stanie przezwyciężyć swoje słabości. To jest czas tylko dla mnie i dla Pana Boga. W tej drodze jest tylko Bóg i ja. Mam nadzieję, że pomoże mi dojść.

Każdy w drogę zabierał jakąś swoją intencję. Niektórzy chętnie dzielili się tym, o co chcą prosić Pana Boga, inni woleli zachować intencje tylko w swoim sercu.

Agnieszka i Arek mówią, że są dla siebie wzajemnie motywacją w drodze. Każde jednak idzie, by modlić się o coś innego. - Chcę prosić Pana Boga o zdrowie dla całej rodziny - podkreśla Arek. - A ja chciałabym, by ta droga stała się dla mnie początkiem czegoś nowego. Do tej pory wszystko co się wokół mnie i we mnie działo, było dość skomplikowane - informuje Agnieszka. 

Justyna studentka I roku psychologii w drogę wyruszyła ze swoim chłopakiem Michałem. - To dla nas czas pojednania z Bogiem, ale nie ukrywamy, że chcemy spróbować czegoś innego, chcemy się sprawdzić. Nigdy nie byliśmy na pielgrzymce - mówi dziewczyna. Oboje zaznaczają, że nie biorą pod uwagę możliwości rezygnacji w trakcie drogi. - Najwyżej będziemy częściej odpoczywać - stwierdza Michał. 

W tym roku ekipa techniczna EDK przygotowała trzy trasy różnej długości i trudności, aby wyjść naprzeciw możliwościom fizycznym uczestników. Najprostsza droga ma 29 km, prowadzi ścieżką rowerową wzdłuż Bystrzycy i okrąża zalew. Druga liczy 33 km, przebiega przez pola i polne drogi z Konopnicy do sanktuarium w Wąwolnicy. Trzecia, najtrudniejsza wiedzie z Lublina także do Wąwolnicy i liczy 46 km.

W ubiegłym roku gdy ja szedłem pierwszy raz, byłem chojrak  i twardziel - mówił do pielgrzymów ks. Mirosław Ładniak, główny organizator EDK. - Dziś, gdy ruszam drugi raz, mam zdecydowanie większą pokorę, bo wiem , że to nie jest takie łatwe. 

Wszystkich uczestników żółtej trasy, spod katedry do Konopnicy zabrały autobusy MPK. Tam mieli oni możliwość wzięcia udziału w parafialnej Drodze Krzyżowej. Później w grupach 5-6 osobowych wyruszyli w milczeniu do Wąwolnicy. Uczestnicy trasy niebieskiej, którzy do przejścia mieli 29 km, pierwszą stację Drogi Krzyżowej odprawili przy Metropolitalnym Seminarium Duchownym. 

Uczestnicy trasy najtrudniejszej - czerwonej, swą pierwszą stację rozważali w archikatedrze.