Książka o abp. Życińskim zjechała z taśmy

ks. Rafał Pastwa

publikacja 05.03.2016 13:45

Publikacja nosi tytuł „Szeroko otwierał drzwi Kościoła”. Według autora - ks. Alfreda M. Wierzbickiego - zrodziła się ona z poczucia wdzięczności za styl pasterskiej obecności zmarłego hierarchy. Tej książki nie wolno pominąć, mimo że to nie biografia.

Książka o abp. Życińskim zjechała z taśmy Od poniedziałku będzie można kupić najnowszą książkę o abp. J. Życińskim ks. Rafał Pastwa /Foto Gosć

Pierwsze egzemplarze książki trafią do księgarni archidiecezjalnego wydawnictwa "Gaudium" w poniedziałek rano. Osoby zainteresowane książką, a mieszkające poza Lublinem, będą mogły ją zamawiać również internetowo. Cena publikacji jest raczej przystępna. A samą książkę czyta się przyjemnie, do niektórych fragmentów wraca się odruchowo, z przyjemnością.

Podczas lektury "Szeroko otwierał drzwi Kościoła" można odnieść wrażenie, że abp Życiński byłby zachwycony stylem papieża Franciszka, który dziś konsekwentnie przeciwstawia się "autoreferencyjności" Kościoła. Zmarły przed pięcioma laty metropolita lubelski był zdecydowanym przeciwnikiem zamykania się w sobie Kościoła i gorącym zwolennikiem otwierania się Kościoła na świat. Był człowiekiem dialogu.

Książka składa się z trzech części, opatrzonych wstępem. Zawiera również unikatowe fotografie. Mimo że od śmierci abp. Józefa minęło pięć lat, autor używa w pierwszej części publikacji czasu teraźniejszego. Czytelnik, biorąc książkę do ręki, zrozumie, dlaczego to takie istotne.

"Zamiast nostalgii za przeszłością skupiał się na trosce o wiarygodność chrześcijańskiego świadectwa" - pisze ks. A. Wierzbicki we wstępie. To ważne zdanie nakreśla w pewnym sensie program całej książki. Albo inaczej - odzwierciedla to, co było codziennością biskupa i filozofa. Całość rozpoczyna rozmowa ks. Wierzbickiego z abp. Życińskim, dotycząca relacji chrześcijaństwa i kultury. Miała ona miejsce po Kongresie Kultury Chrześcijańskiej w 2000 r. na KUL. Mimo upływu czasu odpowiedzi tam zawarte są jak najbardziej cenne i aktualne. "Czymś realnym jest nie tylko pluralizm obecny we współczesnej kulturze, lecz również solidarność tworzona przez pełne zatroskania pochylenie nad ogólnoludzkimi wartościami. Źródłem niepokoju są dla mnie przede wszystkim te postawy, w których proste pytanie: why not? zwalnia z elementarnej odpowiedzialności intelektualnej" - wyjaśnia w rozmowie z ks. Wierzbickim abp Życiński.

Mimo że był zwolennikiem i świadkiem chrześcijańskiej nadziei, twardo stąpał po ziemi. Z książki "Szeroko otwierał drzwi Kościoła" przebija obraz człowieka wrażliwego, który miał otwarte oczy na zło i patologie, zarówno w życiu społecznym, jak i politycznym. Jak podkreśla autor, nie był abp Życiński z pewnością człowiekiem "chłodnego dystansu".

Autor pozwala czytelnikowi na zetknięcie się z niebanalnymi i pozbawionymi dystansu zdaniami hierarchy. Chociażby z tym, które należy w moim odczuciu do ważniejszych: "Trudno optymistycznie zakładać, że antyhumanistyczne ideologie wyczerpały swą atrakcyjność po upadku nazizmu i komunizmu. Zapewne nowi eksperymentatorzy będą poszukiwać innych, alternatywnych wersji 'cywilizowanego ludobójstwa'. Stawia to nam wszystkim konkretne pytanie o granice tolerancji dla eksperymentów na kulturze".

Warto przywołać równie ważny kolejny fragment wypowiedzi nieżyjącego biskupa i filozofa: "Zanik wrażliwości na wartość ludzkiego życia stanowi niewątpliwie jedną z form akceptacji kultury śmierci. Innym modelem propagowania tej kultury jest tworzenie sztucznych absolutów. Kiedy na miejsce Bożego Absolutu wprowadzi się jako wartość najwyższą grupę etniczną, przewodnią klasę społeczną, dekonstrukcje wszelkiego sensu, stwarza się już tylko prostą drogę do absurdu, w której zanika elementarna ludzka godność. Propagowanie tego nonsensu może iść w parze z pewnym wyrafinowaniem intelektualnym. Obrońcy hitleryzmu nie byli ludźmi prymitywnymi, którzy wyszli z teutońskiej kniei".

Szczególnie wartościowy może się okazać dla czytelników rozdział zatytułowany "Strażnik poranka" z pierwszej części książki, jak i "Odyseusz i Paszczak" z części drugiej. Ks. Wierzbicki przywołuje w nich bardzo subtelne zdarzenia z udziałem abp. J. Życińskiego, jak również jego wypowiedzi. Poruszający jest fragment przypominający scenę, gdy nieżyjący metropolita lubelski kazał robić rachunek sumienia z tego, czy potrafimy podziwiać lilie polne i śpiew ptaków.

Bardzo mocno przewija się w całej publikacji wątek oddzielania przez abp. Życińskiego bardzo ostrą linią religii od polityki. Wierzbicki pisze: "Życiński (…) piętnuje jakąkolwiek próbę upolityczniania religii. Niektórzy mówią, że ma prawdziwą pasję polityczną. Zapytany o to przez dociekliwą dziennikarkę, wyznał, że gdyby drugi raz miał wybierać drogę życiową, pozostałby wierny powołaniu kapłańskiemu, nie ulegając mirażom kariery politycznej".

Wartością książki jest również to, że autor nie omija wątku licznych zarzutów padających pod adresem abp. Życińskiego ze strony oponentów, których nie brakowało. Dobrze, że pojawiło się klarowne wyjaśnienie, na czym polegała ewangeliczna posługa J. Życińskiego. Choć nie należy ulegać złudzeniu, iż lektura książki przerwie zaciekłość niektórych środowisk w stawianiu absurdalnych zarzutów wobec osoby zmarłego przed pięcioma laty arcybiskupa.

Ks. Wierzbicki pisze: "Czasem był odbierany jako katolicki liberał. Jeśli się tego pojęcia nie uściśli, to używanie go w odniesieniu do arcybiskupa Życińskiego nie ma sensu. Źródło i zarazem granice jego liberalizmu stanowiła prawda o godności człowieka".

W innym miejscu autor przywołuje kolejną wątpliwość, a nawet niezrozumiały żal niektórych środowisk. "Mówiono o Metropolicie Lubelskim, że zamiast uprawiać poletko Pana Boga, jak duchownemu przystało, trwoni czas na zwalczanie narcyzmu, frustracji, lustracyjnych gwałtowników, patriotyzmu pomylonego z ksenofobią. Ale on nie potrafił stawiać granic uniwersalizmowi Ewangelii. Lubił przywoływać św. Pawła, który nie zrażał się ani zepsuciem Koryntian, ani intelektualnym wyrafinowaniem Ateńczyków".

Książka składa się z barwnych rozdziałów, które otrzymały finezyjne tytuły, nawiązujące w pewnym sensie do stylu języka abp. Życińskiego. Warto zwrócić uwagę chociażby na niektóre z nich: "Pomiędzy bólem a radością", "Józef - brat Żydów", "Medal dla Jurka Owsiaka", "Po oszczerstwach Brauna", "Arcybiskup jagiellońskiego miasta", "Robiłby raban w Kościele".

"Arcybiskup Życiński nie zawsze wiedział, co mógłby zrobić, aby wyjść naprzeciw wyzwaniom społecznym, wiedział natomiast, że chrześcijanie nie mogą być bezczynni" – to fragment z rozdziału "Robiłby raban w Kościele".

Książka "Szeroko otwierał drzwi Kościoła" autorstwa ks. prof. Alfreda M. Wierzbickiego może stać się dla wielu bodźcem do pobudzenia chrześcijańskiej aktywności. To nie biografia abp. Życińskiego ani jego duchowy pomnik. To przypomnienie jego osoby i myśli, głębokiej i nadal aktualnej. Dobrze, że ta książka powstała. Bo nadal mamy do odrobienia lekcję dotyczącą chrześcijańskiej aktywności w świecie współczesnym - a ona także o tym przypomina. Nie wolno nam się zamykać w kapliczkach, których nawet nie chcemy przewietrzyć, ani w zakrystiach, w których może panować całkiem niezły nastrój. A co ze światem na zewnątrz? Przecież wszyscy ponosimy odpowiedzialność za świat i kulturę, także za Kościół. Czytanie i myślenie - to również aktywność.

Oficjalna promocja książki "Szeroko otwierał drzwi Kościoła" odbędzie się 16 marca na Zamku Lubelskim. Partnerem medialnym wydarzenia jest lubelski "Gość Niedzielny". Książkę zrealizowano dzięki wsparcia Miasta Lublin w ramach obchodów 700-lecia Miasta w 2017 r. Wydawcą jest Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium".

W galerii można obejrzeć zdjęcia ostatnich etapów przygotowania i realizacji tej książki w drukarni wydawnictwa "Gaudium".