Uchodźca. To też człowiek

jj

publikacja 04.10.2016 15:29

W Polsce trwa tydzień modlitw za uchodźców. Wolontariusze z lubelskiego oddziału Centrum Wolontariatu przekonują, że trzeba się modlić zarówno za uchodźców, ale także za Polaków, by potrafili wzbudzić w sobie miłosierdzie dla ludzi, którzy potrzebują pomocy.

Uchodźcy, którzy czekają na decyzję polskich urzędów, najczęściej przebywają w zamkniętych ośrodkach. Uchodźcy, którzy czekają na decyzję polskich urzędów, najczęściej przebywają w zamkniętych ośrodkach.
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Na terenie Lubelszczyzny funkcjonują cztery ośrodki dla uchodźców. Trzy z nich: Bezwola, Łuków oraz Kolonia Horbów to miejsca, gdzie cudzoziemcy oczekują na dokumenty o przyznanej ochronie międzynarodowej.

W czwartym ośrodku - w Białej Podlaskiej - następuje weryfikacja tożsamości uchodźcy, tam też otrzymuje dokumenty, dzięki którym może legalnie przebywać w Polsce.

W naszym regionie przebywa aktualnie kilka tysięcy uchodźców. Większość z nich to nasi bliżsi lub dalsi sąsiedzi zza wschodniej granicy.

- Gdy zaczynaliśmy pomagać uchodźcom, najwięcej do Polski przybywało Czeczenów - wyjaśnia Natalia Ciołek z Centrum Wolontariatu zajmująca się pracą z uchodźcami. - Potem przeważali Ukraińcy, a teraz uchodźcy z Tadżykistanu - informuje. 

Do Polski przyjeżdżają całe rodziny, albo tylko kobiety z dziećmi , których mężowie zostali zamordowani lub zamknięci w więzieniach za tzw. działalność polityczną. - Ci ludzie chcą normalnie żyć, pracować, chcą by ich dzieci mogły się uczyć i nie chcą się bać - mówi Natalia Ciołek. 

Na pierwszą decyzję po przyjeździe do Polski informującą o tym co dalej z nimi będzie, uchodźcy teoretycznie muszą czekać 6 miesięcy. Często, jak zaznaczają wolontariusze, czas oczekiwania przeciąga się nawet do roku albo i dłużej.

Ci, którzy czekają na to, by państwo polskie wydało im dokument, dzięki któremu legalnie mogą przebywać na terenie naszego kraju, mieszkają na terenie zamkniętych specjalnych ośrodków, gdzie mają zapewniony dach nad głową i jedzenie. Dostają także raz w miesiącu pieniądze, po 70 zł na osobę.

- Zapewniane są im podstawowe świadczenia, ale oni przede wszystkim potrzebują, byśmy widzieli w nich ludzi. Chcą być traktowani z szacunkiem. Często też zapominamy, że człowiekowi do życia potrzebne jest nie tylko jedzenie i schronienie. Trzeba mieć jeszcze nadzieję, jakiś cel i pracę - podkreśla Natalia 

Z pracą dla uchodźców jest trudno, bo nawet jeśli mogą ją podjąć, to tej pracy szczególnie w rejonie ośrodków, w których przebywają nie ma.

- A jak jest, to pracodawcy w większości poszukujący pracowników do prac sezonowych, płacą im znacznie mniej niż Polakom - przyznaje wolontariuszka.

Uchodźcy jednak się tym nie zrażają, oni bardzo chcą pracować. - Ostatnio rozmawiałam z jednym z panów z Tadżykistanu, który w swoim kraju miał firmę budowlaną - opowiada. - W Polsce jest od czterech miesięcy i na razie pracy podjąć nie może. To on powiedział, że choć dostaje jedzenie w ośrodku, to ono nie smakuje. Bo żeby jedzenie smakowało, trzeba na nie zapracować. 

Natalia zwraca uwagę, że choć uchodźców w Polsce i na Lubelszczyźnie od lat jest wielu, to jednak szum medialny wywołany ostatnimi czasy wokół nich, przyniósł bardzo duże zmiany w polskim społeczeństwie.

- Kiedyś nie było mowy o zaczepianiu kobiet, wyzywaniu ich. Ludzie nawet nie wiedzieli, że przez lata istniał ośrodek dla uchodźców w Lublinie - opowiada. - Dziś wszystko się zmieniło, Polacy nie chcą w swoim środowisku uchodźców, a ludziom, którzy żyją tu od lat, ciężko wytłumaczyć, że teraz wszystko jest inaczej. Nie ma nawet wolontariuszy do pracy z uchodźcami.