Ks. Józef Trąbka: Nikt nie odchodzi na zawsze

ks. Rafał Pastwa ks. Rafał Pastwa

publikacja 01.11.2016 09:03

Ksiądz opowiada o tym, jak się modli przy grobie mamy i taty, co wtedy myśli i jakie wspólne chwile wspomina. Mówi też, dlaczego cmentarz odwiedzają osoby określające się mianem niewierzących.

Ks. Józef Trąbka: Nikt nie odchodzi na zawsze Ks. Józef Trąbka, kapelan Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Kiedy staję przy grobach mamy i taty, to przypominam sobie chwile ich życia, obecności, trudu, jaki wkładali w codzienność, także w wychowanie czwórki dzieci.

- Staję z wdzięczną pamięcią wobec nich, bo oni nas jednoczą, mnie i moje rodzeństwo. Mamy rodzinną pasiekę, czasami się tam wszyscy gromadzimy: ja, mój brat i dwie siostry i pracujemy przy pszczołach. Kiedyś powiedziałem w tych okolicznościach, że rodzice się pewnie cieszą, że jesteśmy zgodni. Bo to rzeczywiście ich zasługa - opowiada ks. Józef Trąbka, kapelan w Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie.

Na cmentarzu najczęściej modli się na różańcu, czasami odmawia koronkę, modli się też w myślach. - Trzeba pamiętać, że już sama świadoma i pełna duchowej więzi obecność na cmentarzu może być modlitwą, podobnie jak przeżywanie żalu po starcie ukochanej osoby czy nawet świadomość posiadania wątpliwości w obliczu straty kogoś bliskiego. Ta kwestia wiąże się również z pokoleniowym przekazywaniem wartości i pamięci, z nauką zachowania na cmentarzu. Bo jest to miejsce zupełnie inne od tych wszystkich, które znamy. Cmentarz to miejsce, które każe nam się bezwzględnie zatrzymać i odczuć duchowy świat.

W uroczystość Wszystkich Świętych słyszymy słowa Ewangelii o błogosławieństwach. Zdaniem ks. Józefa Trąbki, tych słów nie da się w pełni zrozumieć, bo ich logika jest oparta na wymiarze duchowym. - Dlaczego miałbym być szczęśliwy, kiedy cierpię lub płaczę? Chodzi o perspektywę przezwyciężenia zła za pomocą dobra - ze względu na wiarę w Chrystusa. Jeśli przezwyciężę to, co jest słabe i grzeszne - narodzi się we mnie nowy człowiek. Oczywiście jest to możliwe dzięki łasce Chrystusa - tłumaczy.

Przy grobach bliskich osób w dni listopadowe znajdą się również ci, którzy nie chodzą do kościoła lub nawet uznają siebie za niewierzących. - Osoby deklarujące się jako niewierzące przychodzą na groby osób bliskich, bo każdy ma nadzieję, nawet jeśli ona nie jest uzasadniona religią i objawieniem. Nadzieję na to, że jednak ich bliscy żyją, że trwają - mówi kapelan hospicjum.

Koniec października i początek listopada to spektakl przyrody, która w tej szerokości geograficznej koreluje z atmosferą przemijania. - Jeżeli ktoś jest tak zapędzony, że nie ma czasu na posprzątanie grobu bliskich, by pójść na liturgię na cmentarzu - to te dni będą przeżywane w atmosferze obowiązku, trudu podróżowania - niektórzy odwiedzą nawet kilka cmentarzy - a nie w duchu chrześcijańskim. Sensem tych dni jest przypominanie, że przemijamy, a śmierć stanowi element życia. Moim zdaniem wizyta na cmentarzu powinna mieć w te dni dwa etapy. Pierwszy wiąże się z wcześniejszym zadbaniem o grób. Drugi jest nierozerwalny z zadumą nad tymi, którzy żyją w Bogu. Musimy zrozumieć, że cmentarz to nie muzeum, ale miejsce spoczynku doczesnego ciała naszych bliskich, ciała, które jest przecież przeznaczone do zmartwychwstania - mówi.

Śmierć we współczesnej kulturze coraz częściej jest traktowana jako temat tabu, ewentualnie przeszkoda w spokojnym życiu, które nie toleruje obrazu choroby, śmierci, przemijania. Nawet ceremonia pogrzebowa coraz częściej wpisuje się w tempo życia zabieganego i nieustannie zajętego człowieka.

- Śmierć zawsze będzie bolesna, niosąc przekonanie, iż przychodzi ona za wcześnie w przypadku naszych bliskich. Nie ma takich wartości dzisiejszego świata, które mogłyby śmierć powstrzymać, nawet jeśli różne nurty filozofii próbują zaklinać rzeczywistość. Najwięcej zależy od tego, jak my szanujemy ludzi i ich życie. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to czas pewnej formy połączenia z osobami, które już odeszły, które tworzyły naszą historię i miały wpływ na naszą teraźniejszość, którym wiele zawdzięczamy. Jeśli noszę w sobie to wdzięczne wspomnienie, to ta osoba we mnie żyje. To powoduje, że ktoś potrafi pokonać tysiące kilometrów, aby stanąć przy grobie ważnej dla niego osoby. Duch wdzięczności wobec zmarłych i świadomość mojej obecności na cmentarzu jest zawsze szansą na to, by nie dokonywała się desakralizacja wydarzenia śmierci - wyjaśnia.

Niektórym jednak ciężko przyjdzie skupienie, zwłaszcza jeśli ból i gorycz z powodu niedawnej straty bliskiej osoby rozrywa serce. Taka sytuacja,zdaniem kapłana, jest również szczególnym rodzajem modlitwy. Bo modlitwa powinna mieć różną formę, autentyczną. - Najważniejsze, by wypływała ona z serca. Trzeba jednak przy grobie bliskich starać się myśleć o rzeczach dobrych, pięknych - które nas łączyły. Należy mieć w sobie także perspektywę nadziei, która płynie od zmartwychwstałego Pana, który jest zmartwychwstaniem i życiem - przekonuje duchowny.