Lech Wałęsa: Musimy z siebie wykrzesać siły na najbliższe lata

rp

publikacja 09.03.2017 21:23

Były prezydent mówił w Lublinie o polityce, konieczności przedefiniowania wartości demokratycznych, Kościele w czasach demokracji i o wielkim szczęściu jakie ma obecne pokolenie Polaków.

Lech Wałęsa: Musimy z siebie wykrzesać siły na najbliższe lata Lech wałęsa podczas spotkania w Lublinie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Lech Wałęsa, były prezydent RP i przywódca „Solidarności” spotkał się z mieszkańcami Lubelszczyzny w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego. Odpowiadał na pytania publiczności, mówiąc o rzeczach poważnych niekiedy żartował. Zachęcał do aktywności obywatelskiej, do współpracy i zgody. Pytany o przyszłość sugerował wybór drogi wartości mimo, że wielu woli drogę wolności. Podkreślał wielokrotnie, że trzeba przedefiniować wartości demokratyczne. – Bez wartości nie da się niczego zbudować. Musimy wykrzesać z siebie siły na najbliższe dziesięć lat, na naniesienie poprawek – mówił były prezydent.

Wspominając swoją prezydenturę podkreślał, że niekiedy nie miał czasu na to, by się zastanawiać, ale zmuszony był działać od razu. – Nie miałem czasu na demokrację, na konsultacje. Po tamtej stronie był sztab ludzi dobrze zorganizowanych. Ale Niebiosa mi pomagały. Dzięki wam zrobiłem karierę tysiąclecia. Teraz jest czas, żeby wam się odwdzięczyć – tłumaczył.

Lech Wałęsa: Musimy z siebie wykrzesać siły na najbliższe lata   W spotkaniu z Lechem Wałęsą uczestniczyło kilkaset osób ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Zaznaczył jednocześnie, że nie podoba mu się to, co dzieje się w Polsce, Europie i w USA. – Wybory w USA. Znam tego człowieka. Spotkaliśmy się gdzieś tam. Kiedyś było nie do pomyślenia, aby on wygrał wybory. Ale narody chcą mian – podkreślał. Stwierdził przy tym, że strasznie niebezpieczny jest poziom populizmu w polityce i rezygnacja z zasad prawa.

Przekonywał, że po upadku komunizmu poszukuje się nowych rozwiązań. Natomiast Polacy, w związku ze swoim doświadczeniem dziejowym są narodem, który szuka owych rozwiązań, bo położenie geopolityczne zmuszało ich do tego. Zapytany o pokojowe wyprowadzenie wojsk radzieckich z Polski i o rozmowy z Jelcynem mówił: - Miałem wybitne szczęście. Ktoś z góry nade mną czuwał. Dyplomaci mają swoją klasę rozmów i negocjacji. Gdybym był dyplomatą, to bym tego nie osiągnął.

Podkreślał, że położenie geopolityczne Polski nie jest już przekleństwem, ale błogosławieństwem. Bo można wybudować dwadzieścia pasów ruchu między Berlinem i Moskwą i czerpać zyski z handlu i usług. – To środek Europy – tłumaczył. – My się zawsze biliśmy, a trzeci korzystał – mówiłem Jelcynowi.

Zapytany o ponowny wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej podkreślił, że być może nawet Saryusz-Wolski jest lepiej przygotowany, ale Tusk jest bardzo zdolnym politykiem i daje radę. – Dobry, zdolny, szybko reagujący. Możemy mieć z niego pożytek. My marnujemy talenty – dodał. Podkreślił jednocześnie, że on sam miał wybitne szczęście, a jest wielu wybitnych i dolnych ludzi, którzy nie mają takiej szansy, „żeby przeskoczyć przez bramę”.

Zapytany o to, czy nie jest łamana Konstytucja RP gwarantująca bezstronność światopoglądową i rozdział państwa od Kościoła były prezydent odpowiedział: - Wszystko rozpatrujcie w czasie i okolicznościach. Ja wtedy, wiedząc, że komuniści chcą nas oszukać, od „okrągłego stołu” zaczynając, że chcą przy naszej pomocy wykonać parę rzeczy, niekorzystnych - a potem grzecznych zostawić, a niegrzecznych wyrzucić. Wiec wiedziałem, że będą oszukiwać. Że z dziesięciu kamer zrobią jeden kieliszek i pokażą jak my „chlamy”. Ja nie chlałem, może dwa kieliszki 25 [gram red.] wypiłem i to po plombach się rozleciało i nawet smaku nie złapałem. Dlatego wiedząc z góry, że będą oszukiwać, dlatego uprosiłem: ludzie wiary mają siedzieć [przy „okrągłym stole” red.] żeby później powiedzieć: to nie była prawda. Po to ich zamontowałem przy „okrągłym stole”. A po drugie patrzyłem, że ten komunizm nas zbałamucił, że morale po komunizmie nie jest za dobre. Kto tu może coś zrobić? Zorganizowano religię [w szkole red.] i tym kierując się montowałem. A dzisiaj mnie nie kochają. Dlaczego? Bo uwagi zgłaszam. Nie dzielcie mi narodu! Kościół nie może się bawić w popieranie gdy jest demokracja. Musi być ponad podziałami – mówił Wałęsa.

- Byłem na Mszy św. Modliliśmy się za zamordowaną „Inkę” w Gdańsku. Przyjechali oficjele, prezydent i inni. I na koniec Mszy św. zaczęli politykę uprawiać. Widzieliście co zrobiłem. Do środka kościoła, przez szpaler żołnierzy – opuściłem to grono. Demonstracyjnie - opowiadał. Podkreślił, że nie musi być konfliktu miedzy Kościołem a ludźmi, o ile Kościół w czasie demokracji wycofa się do swoich zadań. Zauważył jednocześnie doniosłą rolę Kościoła w procesie odzyskiwania wolności, zachowywania tradycji i wspierania kultury. Przypomniał też niezwykłą rolę papieża Polaka w obaleniu komunizmu.

Głos zabrał obecny na spotkaniu o. Ludwik Wiśniewski OP , który podkreślił solidarność z wypowiedzianymi kwestiami przez byłego prezydenta. Zapytał Lecha Wałęsę, czy ten się nie boi, że żyjemy w czasach, w których jest potworna agresja słowna, która może się w pewnym momencie przerodzić w agresję fizyczną. – Czy Lechu ty się też tego boisz? – pytał dominikanin. – Boję się tylko Pana Boga i mojej Danuśki, trochę – odpowiadał. – Jednak dostrzegam ten problem – dodał poważnie.

Lech Wałęsa: Musimy z siebie wykrzesać siły na najbliższe lata   Spotkanie z byłym prezydentem prowadził Paweł Krysiak, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w Lublinie (z prawej) ks. Rafał Pastwa /Foto Gość O. Wiśniewski przestrzegał, aby w działalność demonstracji, także KOD-u nie wdarła się nienawiść i agresja. – Ja jestem praktykiem, dlatego widzę to inaczej, troszeczkę – precyzował Lech Wałęsa. – Teraz mamy dyskusję. Jedni uważają, że ważniejsze są wartości – inni, że wolność. Mamy epokę słowa. Jedna epoka upadła, a druga się jeszcze nie zbudowała. Musimy sobie ją wydyskutować. Bo po tamtej epoce [komunizmu red.] tak dalece sobie nie wierzymy, że choćby był prorok i zaproponował to, co ojciec mówi – to nikt go nie posłucha. My musimy wydyskutować, musimy się przekonać. Musimy zapłacić pewną cenę, żeby się przekonać. Dlatego przyspieszmy takie spotkania. Poznamy pewnych ludzi epoki. Poznamy szanse i niebezpieczeństwa. Inaczej się nie da tego zrobić – wyliczał.

- Wyeliminowaliśmy Pana Boga, nie boimy się naszych sąsiadów. Bóg daje nam krzyż na nasze możliwości. Znów, za tysiąc lat nam pomoże, ale teraz musimy sami się wziąć do roboty – przekonywał były prezydent.

Organizatorami wydarzenia byli: lubelski KOD i „Gazeta Wyborcza”. Spotkanie prowadził Paweł Krysiak, redaktor naczelny GW w Lublinie. Spotkanie odbyło się w ramach cyklu: „Porozmawiajmy o Polsce”. W spotkaniu uczestniczyło kilkaset osób.