Zakończyły się rekolekcje "Źródło" w Brzeźnicy Książęcej

Justyna Jarosińska Justyna Jarosińska

publikacja 14.03.2017 10:14

Cztery dni, cztery dogmaty. Stały program rekolekcji ewangelizacyjnych "Źródło", który trwa w naszej archidiecezji już trzy lata, dotarł do kolejnej parafii.

Rekolekcjonista ks. Andrzej Oleszko i proboszcz parafii w Brzeźnicy Książęcej ks. Krzysztof Marszałek Rekolekcjonista ks. Andrzej Oleszko i proboszcz parafii w Brzeźnicy Książęcej ks. Krzysztof Marszałek
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Dla ekipy ks. Andrzeja Oleszko prowadzone rekolekcje ewangelizacyjne w Brzeźnicy Książęcej są już kolejnymi, które prowadzą. - Doświadczyliśmy Bożej miłości i pragniemy się dzielić tym doświadczeniem z innymi - mówią zgodnie ewangelizatorzy. - Chcemy żyć w zaufaniu do Boga i o tym opowiadać: "Biada mi gdybym nie głosił Ewangelii" - dodają. - Projekt rekolekcji ewangelizacyjnych "Źródło" charakteryzuje się tym, że wszyscy chcemy powracać do podstawowych prawd naszej wiary, czyli do kerygmatu - źródła - podkreśla ks. Andrzej. 

Na porannym nauczaniu drugiego dnia rekolekcji obecni są w większości starsi ludzie. Ks. Andrzej opowiada o istocie grzechu. - Grzech jest zawsze nieposłuszeństwem wobec Pana Boga - zaznacza. - Jak kupujemy pralkę lub lodówkę to tam jest instrukcja obsługi. I my też od Boga  dostaliśmy instrukcję - dziesięć przykazań. Problem polega na tym, że nie zawsze dobrze je pojmujemy. Kaznodzieja porównuje grzech do niewoli egipskiej. - Każdego z nas diabeł chce wciągnąć w jakiś Egipt. Trwanie w takim Egipcie, w niewoli, jest rozbijające dla wszystkich. Niszczy się nasza relacja z Bogiem. 

Wierni z zainteresowaniem patrzą, gdy ewangelizatorzy Magdalena i Grzegorz wychodzą na środek kościoła. Magda siada na krześle natomiast Grzegorz najpierw obwiązuje ją grubym sznurem, a później zakłada na jej głowę worek. Podaje jej mikrofon i kobieta zaczyna nieco drżącym głosem opowiadać o swoim pokręconym życiu. - Moja mama była chora, nie mogła się mną zajmować więc zajmowałam się sobą sama - relacjonuje. - Był alkohol, dziwne towarzystwo i narkotyki. 

Po skończonym nauczaniu ekipa ewangelizatorów prosi, by każdy napisał na kartce tylko dla siebie to, co uważa, że w jego życiu najbardziej mu ciąży, co jest największym grzechem. Potem ludzie podchodzą i całują krzyż, który znajduje się na środku kościoła. 

Nikt nie spieszy się z opuszczeniem świątyni. - Niedawno się tu przeprowadziłam - mówi Patrycja. - To naprawdę wyjątkowe rekolekcje. - Tego samego zdania są także inni starsi parafianie. - Nigdy nie doświadczyliśmy nauczania ludzi świeckich. To dla nas naprawdę wielkie przeżycie - podkreślają.