Dwa lata temu zmarł ks. Stanisław Róg

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 11.05.2017 09:05

W testamencie sporządzonym pół roku przed śmiercią napisał, że przeprasza wszystkich, którzy kiedykolwiek poczuli się przez niego skrzywdzeni i ma nadzieję na spotkanie w Domu Ojca. "Do zobaczenia. Czekam na Was". Zwyczajny a zarazem niezwyczajny proboszcz pozostaje w pamięci wiernych.

Dwa lata temu zmarł ks. Stanisław Róg Ks. prał. Stanisław Róg oczekujący na nawiedzenie obrazu MB Latyczowskiej w październiku 2014 r. Ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Od śmierci ks. Stanisława mijają właśnie dwa lata. Parafia, którą tworzył od początku, kościół który budował, wspólnota, która zawiązała się dzięki jego pracy świadczy o tym, że choć fizycznie nie ma go wśród nich, to duchowo wciąż czują obecność swego proboszcza, którego wielu nazywało po prostu ojcem.

- Dzień 11 maja 2015 r. był dla mnie jednym z najtrudniejszych dni od wielu lat. Nie mogłem się psychicznie pozbierać. Poprzedniego dnia wieczorem rozmawiałem w szpitalu z proboszczem i gdybym wiedział, że to ostatnia szansa, zostałbym dużo dłużej. Ks. Stanisław był dla mnie przez lata wyjątkowo bliskim człowiekiem: z duchowego ojca stawał się bratem w kapłaństwie. Spośród wielu cech, które z nim kojarzę, chciałbym wymienić tylko niektóre - opowiadał ks. dr Marek Słomka. - Cierpliwość, która w Jego wykonaniu była przekonaniem, że trzeba patrzeć na życie długofalowo, że coś czy ktoś może się zmienić na lepsze, że warto dać nadzieję i zaufać działaniu łaski Bożej. Spokój był jego ogromnym walorem i łączył się z życiowym optymizmem oraz pogodą ducha.

Ks. Stanisław miał w sobie otwartość, która sprawiała, że przyciągał ludzi. - Doświadczyłem tego, gdy zachęcał do wspólnego przebywania, posiłków na plebanii, długich rozmów, podróżowania razem w ważnych i zwyczajnych sprawach. Przez Jego dom przewijało się bardzo wiele osób, z którymi umiał rozmawiać, nie stwarzając dystansu. Czasem mówiło się, że przechadzając się po kościele, ks. Stanisław rozdaje klucze do własnego mieszkania. Nie bał się ludzi, miał do bliźnich duże zaufanie, ale potrafił też uszanować czyjąś prywatność - opowiada ks. Marek.

Podczas Mszy św. pogrzebowej, której przewodniczył abp Stanisław Budzik powiedział on:

- Zadajemy sobie pytanie, co sprawiło, że ks. Stanisław tak mocno zapisywał się w pamięci tych, którzy go spotkali. Odpowiedź znajdujemy w świadectwach ludzi. Charakteryzowała go cierpliwość, wierzył, że każdy może zmienić się na lepsze, że zawsze trzeba dać człowiekowi szanse. Inna cecha to otwartość, która przyciągała do niego ludzi. Potrafił też poświęcać się drugiemu człowiekowi. Otwierał swoje drzwi potrzebującym do tego stopnia, że przygarniał na plebanię ludzi w krytycznych sytuacjach życiowych. Był też bardzo skromnym człowiekiem. Powtarzał, że do ludzi nie można iść, gdy w kieszeni sutanny nie ma się cukierków - przytaczał wspomnienia o ks. Stanisławie abp Budzik.

Nawet 3 dni przed śmiercią, gdy z wielkim trudem i bólem szedł do ołtarza, wciąż się uśmiechał - takiego go zapamiętamy.

Ks. prał. Stanisław Róg urodził się 17 maja 1950 r. w Biłgoraju. Święcenia kapłańskie przyjął w katedrze lubelskiej 5 czerwca 1975 r. Pracował w jako wikariusz m.in. w Opolu Lubelskim. Od 1987 r. był proboszczem budującej się wówczas parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Lublinie.