Bp Jan Piotrowski w Lublinie: Nasze matki nigdy nie płaczą bez powodu

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 04.07.2017 07:30

Uroczystości 68. rocznicy cudu lubelskiego zgromadziły przed archikatedrą wielu pielgrzymów, którzy w ten sposób wyrażali swoją wdzięczność za otrzymane łaski i prosili w ważnych dla nich sprawach.

Obraz Matki Bożej Płaczącej wychodzi na ulice Lubina Obraz Matki Bożej Płaczącej wychodzi na ulice Lubina
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

– Rocznica cudu lubelskiego to okazja do przypomnienia wielu związków Lublina i Częstochowy, szczególnie w roku jubileuszu 300. rocznicy koronacji jasnogórskiego obrazu, której dokonał biskup chełmski Krzysztof Szembek. Wiele lat później z Częstochowy do Lublina przybył biskup Leon Fulman, który w lubelskiej katedrze umieścił obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, któremu dziś oddajemy cześć. To Maryja jest najbardziej czytelnym znakiem miłosierdzia Bożego, danym nam ludziom. To przez Maryję Bóg daje nam znać, jak nas miłuje – mówił abp Stanisław Budzik, witając zgromadzonych na placu katedralnym pielgrzymów, kapłanów i biskupów przybyłych z diecezji kieleckiej, radomskiej, siedleckiej i sandomierskiej.

W tym roku jednym z gości był biskup kielecki Jan Piotrowski, który wygłosił homilię. Nawiązał on do 30. rocznicy pobytu Jana Pawła II w Lublinie, który przybył do Polski, by umacniać braci w wierze. Wówczas papież nauczał, że wszyscy jesteśmy uczniami Chrystusa powołanymi do tego, by stawać się solą ziemi i światłem świata.

– Tą solą ziemi i światłem są wierzące rodziny, parafie, wspólnoty. Patrząc z perspektywy papieskiego nauczania, należy pytać, czy rzeczywiście jesteśmy solą i światłem. Przez 30 lat Lublin bardzo się zmienił, jak i cała Polska, wypiękniał, rozwinął się, postawił na rozwój i nowe technologie. Jednak podstawowe pytanie brzmi: czy rozwinął się człowiek, czy on wypiękniał i postawił na rozwój swojej wiary – pytał biskup Jan.

Wskazując na obraz Matki Bożej, podkreślał, że niezmiennie trwa Jej macierzyńska troska o dzieci.

– Jej łzy w Syrakuzach i Lublinie to ponowiona prośba z Kany Galilejskiej: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie”. My jednak często nie chcemy słuchać. Jakże bolesną dla świata okazała się głuchota minionych pokoleń, które nie słyszały Jej wołania i wybrały wojny, obozy koncentracyjne, straszne systemy polityczne, nierówność ekonomiczną i niesprawiedliwe rozwiązania społeczne. Walec tych decyzji przetoczył się też przez Polskę, dzieląc Polaków na wiele lat – mówił biskup.

Zaznaczył też, że nasze matki nigdy nie płaczą bez powodu. Swoją miłość wylewają przez łzy, byśmy mogli ją dostrzec i dać na nią odpowiedź.

– Nie inaczej było w Lublinie 3 lipca 1949 roku, dlatego naszym osobistym nawróceniem dajmy satysfakcję Maryi czczonej w Lublinie, Częstochowie i wielu sanktuariach na świecie. To osuszy Jej łzy. Za przykładem Jana Pawła II i sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego zaufajmy Maryi i w naszym życiu postępujmy tak, jak oczekuje od nas Jezus. Nie opuszczajmy szkoły Maryi – apelował biskup.

Zachęcał też do odmawiania Różańca, zaznaczając, że nigdzie drogi Jezusa i Maryi nie łączą się tak jak w Różańcu. – Niech ta prawda żyje w naszych sercach i ożywia naszą wiarę – prosił biskup Piotrowski.