Jak przeżyć żałobę?

ag

publikacja 01.11.2017 09:00

Śmierć kogoś bliskiego, szczególnie dziecka, na zawsze pozostawia ślad. Nie jest jednak końcem. Świętych obcowanie jest rzeczywistością, której doświadcza wiele rodzin w żałobie.

Czuwający anioł na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie Czuwający anioł na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Żałoba jest nam po prostu potrzebna, jest etapem w życiu człowieka, tak jak wszystkie inne wydarzenia. To czas nie tylko szczególnych emocji, ale także czas porządkowania różnych spraw – podkreślają psychologowie z Hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie pracujący w z ludźmi w żałobie.

Żałoby nie da się przeżyć źle, można jej nie przeżyć wcale, ale nie źle. Każdy sposób przeżywania, a jest ich wiele, jest dobry i potrzebny.

– Przeżywania żałoby nie można się nauczyć, nawet spodziewając się czyjejś śmierci. Żałoba dzieje się sama, wiedza może pomóc, ale nie sprawi, że będzie mniej bolało – podkreśla psycholog.

W czasie żałoby często zapomina się o tym, że należy rozmawiać. Dajmy na to, że ktoś ma przyjaciela i on stracił kogoś bliskiego. Ludzie wtedy mówią na przykład, że nie wiedzą, o czym z nim rozmawiać, czują się zakłopotani lub mają dosyć, bo osoba w żałobie ciągle mówi o swoim zmarłym i o niczym innym nie chce.

– To dobrze, że osoba w żałobie gada i gada o swoim zmarłym, bo pewnie tego potrzebuje, bo układa sobie w głowie różne rzeczy, może mierzy się właśnie z jakimiś wyrzutami sumienia, co jest dla niej uzdrawiające, ale kogoś innego to może męczyć. Jeśli trafia ktoś do szpitala po wypadku, to wszyscy go odwiedzają, przynoszą ciasteczka, kwiaty, wiedzą, że trzeba poświęcić mu więcej uwagi, bo boli go np. noga. Ból fizyczny jest łatwiejszy do zmierzenia się z nim, niż ból serca. Dlatego też większość z nas boi się tego. Może wtedy warto zagrać w otwarte karty i powiedzieć: „Cześć, nie wiem, o czym mam z Tobą rozmawiać, ale dzwonię do ciebie, bo jesteś moim przyjacielem i chcę żebyś wiedział, że noszę Cię w swoim sercu”. Można też spisać kontrakt na jakiś czas i umówić się tak: jak potrzebujesz, żebym dał ci spokój, nie odbieraj ode mnie telefonów, ja  się nie będę obrażać, ale jak będziesz do mnie dzwonił i ja nie odbiorę przez kilka dni, to ty też się nie obrażaj. Jednak ci, którzy przeżywają żałobę, nie mogą zostać opuszczeni. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i trzeba wziąć na klatę to, że kolejny raz słyszysz: a pamiętasz… – podkreśla psycholog.

Żałoba po śmierci bliskiej osoby dotyczy zarówno dorosłego, jak i dziecka, które przeżywa żałobę tak, jak widzi to w domu. Nawet jeśli dorośli rozmawiają o śmierci za zamkniętymi drzwiami, by dziecko nie słyszało, ono czuje emocje, jakie panują.

– Jeśli w nas jest niezgoda, wielki żal do Pana Boga, coś, co rozrywa serce, kłótnie w rodzinie, jeśli rodzice nie są wsparciem dla siebie, to mamy gotową receptę na to, by dziecko przeżywało żałobę, jako coś bardzo niedobrego. Dlatego warto z dzieckiem rozmawiać, oczywiście na jego poziomie, a najlepiej stworzyć takie sytuacje, by dziecko nie bało się zapytać. Nie musi znać mechanizmów choroby czy widzieć kogoś po wypadku, by wiedzieć, że każdy człowiek ma duszę i ciało. Odejście kogoś bliskiego to wielkie zadanie dania świadectwa o naszej wierze, że śmierć nie jest końcem, ale początkiem – radzi psycholog.

Ojciec Filip Buczyński, szef lubelskiego hospicjum dla dzieci, tłumaczy dzieciom śmierć bliskich, porównując ciało do ubrania, które nosimy na co dzień, a które przecież zdejmujemy do spania i odkładamy na krzesło. To, że zdejmujemy ubranie, nie znaczy, że znikamy. Śmierć jest jak ubranie, którym jest nasze ciało. Ono zostaje pochowane, ale dalej żyjemy w niebie.

Warto też pamiętać, że żałoba ma swój koniec, mimo iż na początku osoby po stracie kogoś bliskiego nie zauważają, że czas płynie dalej. Jednak jest ciąg dalszy, w którym my mamy swój udział.