Życie pośród huraganów

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 45/2017

publikacja 09.11.2017 00:00

Sulem w Puerto Rico była kilka dni przed huraganem „Maria”. Wtedy nic nie wskazywało na zbliżający się kataklizm. Spokojnie wróciła do Polski, do Świdnika, gdzie mieszka od 5 lat. Teraz już wie, że tamten pobyt był ostatnią wizytą w rodzinnym kraju, jaki znała. Huragan zniszczył wyspę i teraz wszystko będzie inne.

Sulem i Marek Dudkowie starają się zwrócić uwagę  na problemy ludzi na drugim końcu świata. Sulem i Marek Dudkowie starają się zwrócić uwagę na problemy ludzi na drugim końcu świata.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

W ciągu ostatnich tygodni nad Polską przeszło kilka potężnych wichur, zrywając linie energetyczne, łamiąc drzewa i powodując wiele zagrożeń dla przebywających na zewnątrz ludzi. Jednak to, co nam wydaje się potężną wichurą – wcześniej czegoś takiego raczej nie doświadczaliśmy – w innych częściach świata nie wzbudza już takich emocji. Tak jest w przypadku Karaibów. Ze Świdnika do San Juan, stolicy Puerto Rico, nie jest tak daleko. To tylko 10 godzin lotu samolotem (przez Frankfurt). Dla Sulem i Marka Dudków to dobrze znana trasa, którą nieraz pokonywali. W najbliższym czasie nie będzie to już jednak takie proste. Wszystko przez huragan „Maria”, który we wrześniu zniszczył wyspę.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.