Nie chodzi wyłącznie o doraźną pomoc

Gość Lubelski 03/2018

publikacja 18.01.2018 00:00

Początek działalności Fundacji „Szczęśliwe Dzieciństwo” sięga lat 80. minionego wieku. Wyznaczyli go studenci psychologii oraz innych kierunków KUL,.

Wacław Czakon, prezes fundacji. Kinga Ozga uważa, że nagroda za dobre wychowywanie powinna zyskiwać coraz większe znaczenie. Wacław Czakon, prezes fundacji. Kinga Ozga uważa, że nagroda za dobre wychowywanie powinna zyskiwać coraz większe znaczenie.
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

W końcowym okresie trwania stanu wojennego w Polsce postanowili zrobić coś pożytecznego i zaangażowanego społecznie. W marcu 1983 r. przypadek sprawił, że trafili na braci kapucynów, którzy organizowali zajęcia dla dzieci i młodzieży ze śródmieścia w klasztorze przy Krakowskim Przedmieściu. Pilnie potrzebowali do prowadzenia tej działalności pomocy, a studenci postanowili jej udzielić.

Zostali nad Bystrzycą

Dość szybko studenci przejęli opiekę nad świetlicą, która zmieniła lokalizację i przeniosła się do akademika przy dzisiejszej ul. Niecałej w Lublinie. – Tak było do 1985 r. W międzyczasie ukończyliśmy studia. Większość tej grupy stanowili ludzie z różnych stron Polski.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.