Czy opłaca się nam retoryka antyunijna?

ks. Rafał Pastwa

publikacja 14.03.2018 20:40

Unia Europejska nie jest rajem na ziemi, ale jest całkiem bezpiecznym miejscem w niespokojnych czasach. Nie mamy dziś lepszej alternatywy.

Czy opłaca się nam retoryka antyunijna? Dr Marek Prawda: Polska nie potrzebuje karmienia się iluzjami na własny temat. Nie powinniśmy się pozbywać miejsca w rdzeniu Unii ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Organizatorem lubelskiego spotkania z dr. Markiem Prawdą, dyrektorem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, dyplomatą, byłym ambasadorem RP w Szwecji i Niemczech był Instytut Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych KUL.

- Dzisiaj widzimy w Europie z jednej strony bardzo silną obecność nastrojów populistycznych czy eurosceptycznych, które z drugiej strony wywołują pewną reakcję – proeuropejskie przebudzenie. Chyba musimy się pogodzić, że te dwie tendencje ze sobą konkurują. Są one mocno obecne, dlatego powinniśmy mieć na nie odpowiedź. Te nastroje eurosceptyczne biorą się chyba, obiektywnie patrząc, z zakrętu historii, na którym się znaleźliśmy. Bardzo długo integracja europejska kojarzyła się z postępem, dawała nadzieję na rozwiązanie naszych problemów. Europeizacja czy globalizacja – wiele tych problemów rozwiązała, ale dziś coraz częściej widzimy te negatywne strony, koszty, jakie ponieśliśmy, osiągając pozytywne efekty. Biorąc pod uwagę globalizacyjne tendencje w gospodarce – pierwsze, co przychodzi ludziom do głowy to właśnie zagrożenie, poczucie odbierania tożsamości. Nie oceniam czy to prawdziwe, tylko tak ludzie odczuwają. W związku z tym Komisja Europejska powinna zabiegać o swoją akceptację, legitymizować się poprzez pokazywanie, jak chroni przed negatywnymi skutkami – wyjaśnia dr Marek Prawda.

Czy opłaca się nam retoryka antyunijna?   Uczestnicy spotkania w ramach "Dialogu Obywatelskiego o przyszłości Europy" ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Zdaniem dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce „zbyt długo integracja europejska była oczywistym wyzwoleniem z „bezsensu”, w którym żyliśmy, pamiętając jeszcze okres komunistyczny. - Nie widzieliśmy potrzeby codziennego uzasadniania Unii Europejskiej, zabrakło dialogu. To teraz się mści, ponieważ uznano, że Europa ma swoją opowieść na dobrą pogodę, natomiast jak są kłopoty, to się o tym nie mówi. To, czego moim zdaniem dziś potrzebujemy - to odzyskanie realizmu europejskiej opowieści – podkreślił M. Prawda.

Wystąpienie byłego ambasadora RP w Szwecji i Niemczech na KUL poprzedziło wystąpienie prof. Andrzeja Podrazy, dyrektora Instytutu Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych KUL. Odniósł się do ogólnej atmosfery panującej wewnątrz Unii, jak też w Polsce.

Prelekcja dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce podzielona była na dwie części. Pierwsza wypływała z trwającej debaty po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz druga, wynikała z debaty dotyczącej rzeczywistości w Europie po Brexicie. Czy opłaca się nam retoryka antyunijna?   ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Prelegent podkreślił, że rola UE w globalnej polityce nie powinna maleć. Są problemy, które rozwiązać możemy tylko razem, a nie w pojedynkę. Zauważył, że nie powinno się liczyć jedynie na USA, chociażby w obronie własnego interesu przed działaniami międzynarodowych korporacji. Oparcie jedynie na Stanach Zjednoczonych nie ma, zdaniem dyplomaty, głębszego uzasadnienia także w kontekście gospodarczym, bowiem procentowy udział USA w naszym handlu wynosi 3 proc., zaś dla porównania Niemiec - 25 proc. – Bez unijnego porozumienia i współpracy małe i średnie kraje mogą stać się pionkami na globalnej szachownicy – powiedział w kontekście sytuacji politycznej i gospodarczej krajów Europy Wschodniej i Środkowej.

Z kolei w kontekście Brexitu dyrektor M. Prawda zauważył, że wydarzenie to podważyło dotychczas uznawaną powszechnie tezę, że każdy kolejny kryzys uczyni Unię silniejszą. – Brexit to wielkie nieszczęście, teraz jedynie minimalizujemy szkody – stwierdził. Wybrzmiało również wezwanie, aby pozostałe 27 krajów podjęło się budowania na nowo tożsamości europejskiej.

Ocenił, że przez wiele lat UE zarządzała kryzysami: gospodarczym, ukraińskim, nie było w związku z tym czasu na inne działania. Zauważył, że mimo iż Juncker ogłosił zażegnanie kryzysu gospodarczego to teraz nastąpiła „epoka turbulencji politycznych”. Przewodniczący Komisji Europejskiej jest zdania, że na tym zakręcie jedynym sposobem jest pójście razem naprzód. Inaczej uważa m.in. Macron, prezydent Francji, który jest zdecydowanym zwolennikiem UE różnych prędkości. Zdaniem Prawdy, jeśli wygra opcja popierana przez Macrona, cała energia pójdzie w zarządzanie różnorodnością i odmiennością, aby utrzymać prawno-instytucjonalny gorset utrzymujący Unię. Dlatego słuszne wydawać się może w tym względzie stanowisko Junckera uważającego, że Komisja Europejska jest od pilnowania integralności całej Unii, więc nie może przyjąć różnej prędkości. Stąd pomysł na fundusz dla krajów spoza strefy euro.

– Unia Europejska staje się dziś wygodnym wrogiem dla tych, którzy starają się ją obrzydzić. Powinniśmy w związku z tym jak najszybciej zdefiniować swoje miejsce w Europie. Jak uniknąć Europy wielu prędkości oraz jak zachować zdolność koalicyjną w fazie przygotowań do negocjacji nad nowym budżetem unijnym na kolejne siedem lat. To bardzo ważne – podkreślał Prawda. – Trzeba mieć reputację kraju, który bardziej buduje niż psuje. Unia Europejska nie jest rajem na ziemi, ale jest całkiem bezpiecznym miejscem w niespokojnych czasach – dodał. Zauważył, że UE nie jest nam potrzebna jako utopia, jako unikanie debaty o naszej tożsamości. Bowiem dzięki wejściu do Unii Europejskiej w 2004 r. otrzymaliśmy możliwość mówienia o swojej tożsamości „językiem zrozumiałym”. - Polska nie potrzebuje karmienia się iluzjami na własny temat. Nie powinniśmy się pozbywać miejsca w rdzeniu Unii – dodał.

Po zakończonym wykładzie dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, prowadzący spotkanie prof. A. Podraza zwrócił uwagę na aspekt dotyczący relacji obywateli do UE oraz na zakres polskiego wkładu w integrację europejską.

W ramach dyskusji jako pierwszy głos zabrał dr hab. Sławomir Łukasiewicz, dyrektor Instytutu Europeistyki. Zapytał prelegenta o ocenę ostatnich wyborów we Włoszech, o przyszłość studiów europejskich w Polsce w kontekście wypowiedzi prezydenta RP jakie wygłosił 12 marca w Kamiennej Górze, w którym nawiązał do relacji Polski z Unią Europejską.

Zdaniem M. Prawdy fakt, że we Włoszech partie populistyczne osiągnęły poparcie powyżej pięćdziesięciu procent jest przynajmniej niepokojący. – To przeszkadza w umocnieniu rdzenia europejskiego - mówił. Odnosząc się natomiast do retoryki antyunijnej w Polsce stwierdził, że jest ona polityczna, z kolei odpowiedź unijna jest apolityczna. – Być może w Polsce trzeba udramatyzować język, aby nie doszło do wyjścia z Unii lub rozluźnienia relacji - podkreślał.

Na pytanie „jak uzasadniać Unię?” odpowiedział, że dziś firmy polskie są ograniczane przez monopolistów, dlatego trzeba się zastanowić, czy te same regulacje, które dały naszym firmom możliwość uczestnictwa w handlu europejskim dają też możliwość konkurencji. Rządy są słabe w zetknięciu korporacjami międzynarodowymi, dlatego firmy powinny mieć narzędzia obrony przed potężnymi kuglarzami. Stąd przekonywał, iż trzeba szukać przeciwciał dla populistów. Potrzeba dziś jego zdaniem realizmu w opowieści europejskiej. – Nie jest tak, że tylko przeciwnicy integracji mają patent na realizm. To od nas zależy, czy chcemy stanowić rdzeń Unii, czy chcemy „wywrócić stolik”– mówił.

Na pytanie dr hab. Beaty Piskorskiej o kwestie ukraińskie oraz o możliwości i granice wewnętrznej integracji, były ambasador RP w Szwecji zwrócił uwagę, że nadszedł czas dojrzałości dla UE, która musi się zająć także polityką. Przez lata bowiem „zarządzała jedynie zbiorowym szczęściem”. – Dziś pokój w Europie zależy od państw pozaeuropejskich. Trzeba się tym zająć, bo Stany Zjednoczone nie załatwią tego za nas – analizował. Podkreślił, że planowany jest zupełnie inny budżet, znacznie więcej będzie się przeznaczać środków na nowe wyzwania, w tym na obronność, a mniej na politykę spójności i rolnictwo. Jednak wydatki na obronność mają się przełożyć również na rozwój gospodarczy.

Padały także pytania dotyczące polityki unijnej w zakresie przyjmowania imigrantów i uchodźców oraz o przyczyny kryzysu migracyjnego. Spotkanie odbyło się w ramach "Dialogu Obywatelskiego o przyszłości Europy".