Droga, która wiedzie do szczęścia, zawsze boli

jj

publikacja 22.02.2023 08:55

W zeszłym roku na Ekstremalną Drogę Krzyżową wyruszyło blisko 2,5 tys. pielgrzymów. Dziś start zapisów na 9. EDK.

Jeden z piękniejszych poranków Agaty Witkowskiej. Jeden z piękniejszych poranków Agaty Witkowskiej.
archiwum A. Witkowskiej

Ekstremalna Droga Krzyżowa to dyskomfort. Nie tylko fizyczny. Dla wielu znacznie bardziej dotkliwe od bólu mięśni, zimna, wszechogarniającej senności, jest poczucie samotności i często swojej bylejakości.

- W tym momencie przychodzi Pan Bóg. Podaje rękę i mówi: chodź ze mną, nie jesteś taki zły - śmieje się Mariusz Banasiuk, który już jest, jak mówi, weteranem EDK. - Doświadczyłem różnych emocji w czasie tych pielgrzymek. Raz była euforia, innym razem “padaka”. Zawsze doszedłem, bo walczyłem. Myślę, że najważniejsza jest w tym wszystkim intencja. Jeśli idziemy tylko po to, by się sprawdzić fizycznie, szczególnie w dłuższej trasie, zawsze będzie pokusa, by odpuścić. Trzeba mieć większą motywację. 

Ekstremalna Droga Krzyżowa jest dla każdego. Ma pomóc w przeżywaniu Wielkiego Postu i dobrym przygotowaniu do przeżycia najważniejszego dla chrześcijan momentu w roku.

Choć wydawałoby się, że ochotników, by w zimną noc, często w deszczu, przemierzać samotnie wiele kilometrów, może brakować, to jednak z roku na rok pielgrzymów na trasach EDK przybywa.

Samotna Droga Krzyżowa staje się modna. Jedni traktują ją jako doświadczenie czysto duchowe, inni - fizyczne - trochę jak maraton, survival.

- Nie ukrywam, że i dla mnie na początku bardzo ważnym magnesem była owa perspektywa czysto fizycznego zmagania, które bardzo lubię - mówi Agata Witkowska, która EDK przeszła już osiem razy. - Gdy zastanawiam się, dlaczego tyle osób decyduje się, by wyruszyć na EDK, będąc świadomymi czekającego je i wysiłku, i czysto fizycznego bólu, to myślę, że przede wszystkim dla tej niesamowitej atmosfery, której nie da się z niczym porównać. To jest czas poświęcony Bogu, ale i sobie. Nie mamy go na co dzień aż tyle. Sama im jestem starsza, tym coraz częściej stwierdzam, że czas mija mi wręcz gwałtownie i właśnie EDK jest taką chwilą, która go zatrzymuje. Możemy wtedy zwolnić i zajrzeć w głąb siebie i swoich relacji z Bogiem i z innymi. To jest bezcenne.  

Na EDK, jak zaznacza jej główny organizatr w Lublinie ks. Mirosław Ładniak, wychodzi się samodzielnie i samemu po to, by zmierzyć się z własnymi słabościami i odkryć miłość Pana Boga. - Chodzi też o to, by nie wyruszać w drogę dla samego siebie, żeby nie było to cierpienie dla cierpienia, ale by ta pielgrzymka prowadziła nas do zmartwychwstania - podkreśla duszpasterz. 

W tym roku organizatorzy nie przewidują wielkich zmian. Ekstremalna Droga Krzyżowa wyruszy z Lublina w piątek 17 marca i poprzedzi ją Msza św. o godz. 19 w archikatedrze lubelskiej.

Podobnie jak przed pandemią, wszystkie trasy będą miały swój początek właśnie przy archikatedrze. Potrzebne informacje znajdują się na stronie Lubelska Ekstremalna Droga Krzyżowa.