Noc zmagania i modlitwy

ag

publikacja 08.03.2024 21:38

Katedra nie pomieściła wszystkich, którzy w tym roku przyszli na Eucharystię rozpoczynającą Ekstremalną Drogę Krzyżową, bo uznali, że nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie.

Noc zmagania i modlitwy Tej nocy wiele osób wybrało się w drogę, by rozważać mękę Pańską. Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Wyszli w ciemną noc, często z małymi krzyżami w rękach czy przytwierdzonymi do plecaków. Przed nimi kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów do pokonania, w zależności od trasy, jaką wybrali. Wszystko w ciszy.

-  Istotą przejścia EDK jest milczenie. Rozważanie w ciszy pomaga spotkać się z Bogiem, daje przestrzeń, w której lepiej możemy przyjrzeć się sobie - podkreśla ks. Mirosław Ładniak, organizator lubelskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

W tym roku na 9 różnych tras wyruszyło ponad 5 tys. osób. Zanim stanęli przy pierwszej wyznaczonej stacji, uczestniczyli we Mszy św. w lubelskiej archikatedrze, której przewodniczył abp Stanisław Budzik.

- Wyruszamy na Drogę Krzyżową śladami Jezusa. Rozważamy nie tylko Jego odrzucenie i ból, ale przede wszystkim miłość do Ojca i do każdego człowieka. Pierwsze i najważniejsze przykazanie miłości obejmuje całe nasze życie, nasze myśli i słowa. Nigdy nie możemy powiedzieć, że wypełniliśmy je do końca, że Bóg nie może od nas już niczego wymagać. Ciągle upadamy i popełniamy grzechy. Niech EDK budzi nasze sumienia, pomaga nam zawierzać Bogu nasze życie - zwracał się do pątników abp Stanisław.

Na każdej z tras można spotkać służby mundurowe, które będą służyły pomocą w razie potrzeby. Wielu mieszkańców miejscowości, przez które przechodzą uczestnicy EDK, otwiera swoje domy, częstuje herbatą czy ciastem. Nad ranem, u kresu wybranej przez siebie trasy, pątnicy docierają do XIV stacji.

- Zmęczenie jest ogromne, czasem myślę, że nie dam rady, ale krok za krokiem posuwam się do przodu, ofiarując te trudności Jezusowi. Od dwóch lat wybieram trasę do Wąwolnicy, gdzie czeka na mnie Matka Boża Kębelska. Kiedy dochodzę do sanktuarium, łzy wzruszenia same cisną się do oczu. To jedna z najtrudniejszych nocy w roku, ale i najpiękniejszych, kiedy widzisz wschód słońca i dziękujesz Bogu za Jego miłość - mówi Joanna Krukowsa, która na EDK wybrała się piąty raz.

TAGI: