Niemcy posuwali się błyskawicznie. Nadciągali od strony Kraśnika. Próbowano zatrzymać ich w Konopnicy, a potem na Rogatce Warszawskiej. Bezskutecznie.
Hołd obrońcom Lublina oddają co roku obecni mieszkańcy miasta. W sposób szczególny o tych, którzy w 1939 roku próbowali odeprzeć Niemców, pamięta społeczność Zespołu Szkół Elektronicznych w Lublinie, który nosi imię „Obrońców Lublina z 1939 roku”.
- Ludzie, którzy walczyli o naszą wolność, oddawali życie za Ojczyznę, hołdowali takim wartościom jak Bóg i honor to nasi bohaterowie i chcemy oddawać im cześć - mówią uczniowie lubelskiego technikum.
Młodzież oraz kombatanci i zwykli lublinianie zgromadzili się w kościele kapucynów na Poczekajce, by modlić się za poległych i tych, którzy stanęli w obronie Ojczyzny w 1939 roku. Po Mszy św. złożono kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym tamte wydarzenia.
Nasze miasto miało być miejscem schronienia dla polskiego rządu i obywateli z terenów Rzeczypospolitej, objętych działaniami wojskowymi. 27 marca 1939 roku premier gen. Feliks Sławoj-Składkowski wydał instrukcję, w myśl której: „Jako siedziba dla Rządu na wypadek opuszczenia stolicy wyznaczony został rejon Lublina, obejmujący miasto Lublin wraz z okolicą w promieniu do
We wrześniu 1939 roku miasto liczyło 122 tysiące mieszkańców. W lipcu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zarządziło przegląd pomieszczeń, które mogłyby w czasie nalotów pełnić funkcję schronów. W wyniku przeprowadzonych przez Inspekcję Budowlaną oględzin wykazano, że jedynie 65 proc. mieszkańców może znaleźć schronienie w piwnicach domów, a około 6,8 proc. w schronach podwórzowych. Władze miasta podjęły więc decyzję o budowie rowów przeciwlotniczych. Miały być one rozmieszczone w 58 miejscach, m.in. w Ogrodzie Saskim, przy ulicach: Długosza, Orlicz-Dreszera, przy rogu Lipowej i Okopowej, na Łęczyńskiej oraz w parku miejskim na Bronowicach. Łączna długość okopów miała wynosić
Już w pierwszych dniach wojny na Lubelszczyznę zaczęły napływać ze wszystkich stron wielkie ilości polskiego wojska i uciekinierów. Dworce kolejowe były zatłoczone, a wszelkie drogi, biegnące na wschód i południe nieprzejezdne. Lublin stał się przystankiem dla tysięcy uciekinierów z Zachodu oraz tysięcy zmobilizowanych żołnierzy, którzy nie zdołali dotrzeć na czas do swoich jednostek.
Cały ten chaos potęgowany był przez nieustanne, nękające ataki niemieckiego lotnictwa, które niszczyło węzły kolejowe, drogi przerzutu oraz skupiska ludności cywilnej. 8 września zaatakowano Łuków oraz Chełm, a 9 września Lublin oraz obiekty kolejowe na trasie Dęblin-Lublin-Chełm.
16 września wojska niemieckie pod dowództwem gen. Reichenau zbliżały się do Lublina od strony Konopnicy. Wysłany z Lublina oddział zwiadowczy pod dowództwem mjr. Dudzińskiego zaskoczył rozpoznawczy oddział niemieckich cyklistów, zmuszając ich do odwrotu i biorąc trzech jeńców. 17 września zbliżające się od strony Kraśnika wojska niemieckie stanęły pod Lublinem. Wobec zaciętej obrony na skraju miasta Niemcy rozpoczęli ostrzał artyleryjski połączony z nalotami lotniczymi. Zburzono wówczas wiele domów na Starym Mieście i poważnie uszkodzono katedrę. Następnie do akcji weszły jednostki 4. Dywizji Piechoty, dowodzonej przez gen. mjr. Christiana Hansena. Rozpoczęto też okrążanie miasta od południa.
Do największych starć doszło w okolicach koszar, Bobolanum (dzisiejszy szpital wojskowy) i KUL-u. Tam też polegli obydwaj dowódcy batalionów obrony - mjr Horwatt i mjr Dudziński. W nocy z 17 na 18 września, ze względu na miażdżącą przewagę wroga, oddziały obrońców Lublina wycofano w kierunku wschodnim, gdzie weszły w skład zgrupowania gen. Dąb-Biernackiego. 18 września wczesnym rankiem Niemcy wkroczyli do Lublina.