Obrazy z kwarantanny, czyli każdy sobie radzi, jak umie

Tak, ja też tęsknię i jestem tym zmęczona. Tęsknię za bliskimi, ale nie spotykam się z nimi potajemnie. Teraz jest czas na miłość i odpowiedzialność. Nie zmarnujmy go!

Ciągle mam przed oczami pusty kościół na pogrzebie ks. Piotra Pawlukiewicza. Tylko siostra zakonna opiekująca się nim, brat z żoną i trzech kapłanów. Tak wyglądał pogrzeb człowieka, który przyciągał kilkutysięczne tłumy. Kapłana, którego konferencje poprawiały nam nie tylko humor, ale przede wszystkim relacje. Odszedł prawie sam. Oglądałam i płakałam, głęboko wstrząśnięta tą sceną, tą pustką.

Mamy puste kościoły, ale nie do końca puste ulice. Zdjęcia znad Zalewu Zemborzyckiego, tłumnie odwiedzanego przez znudzonych lublinian. Sąsiadka z dwójką dzieci na osiedlowym placu zabaw (bo "rano policja nie sprawdza"). Ławki przed blokiem zajęte przez trzech starszych panów, bo "jak przeżyliśmy komunę, to i to przeżyjemy").

Contra: koleżanka oczekująca dziecka, leżąca w szpitalu, gdzie nawet mąż nie może jej odwiedzić, w jednej sali z ciężarną potencjalnie zarażoną koronawirusem. Rodzina muzyków, którzy bez umowy o pracę, przy odwołanych koncertach i zamkniętych placówkach kultury, w tym miesiącu wzbogacą budżet domowy o 0 (słownie: zero!) złotych. Mój mąż wraz z kolegami z zespołu, pracujący po 15, czasem i 18 godzin na dobę w międzynarodowej firmie, gdzie trzeba wypełnić braki kadrowe po chorych Chińczykach czy Amerykanach i pracować w ich godzinach pracy (czyli u nas środek nocy).

Telefon od panny młodej - jedna z rodziny, zapłakana, musi odwołać ślub. Druga, u której miałam grać na uroczystości, łamiącym się głosem informuje, że jeśli proboszcz się zgodzi, to wezmą ślub tylko ze świadkami, bo chcą "po Bożemu" zamieszkać razem po ślubie, a mieszkanie kupione, wyremontowane, niech nie stoi puste; bo późno się poznali, bo już czas goni, nie mogą za długo czekać z potomstwem. Tyle czekali na siebie, na ten ślub, ale jak będzie wyglądał ich wymarzony, wyczekany najpiękniejszy dzień życia już nie tyle bez fotografa, kamerzysty, oprawy muzycznej, tylko bez rodziców, rodzeństwa, przyjaciół?!

Moje dziecko podczas kwarantanny nauczyło się samodzielnie siedzieć, przekręcać z brzuszka na plecy oraz paru innych czynności i choćbym chciała pochwalić się tym przed rodziną na żywo, to wiem, że jak się zobaczymy za kilka tygodni, to córeczka może będzie już raczkować. Nasze codzienne spacery zostały ograniczone do trzech kroków przód - tył na balkonie, bo to jedyne świeże powietrze, które jestem w stanie w obecnej sytuacji jej zapewnić.

Tak, ja też tęsknię i jestem tym zmęczona. Tęsknię za bliskimi, ale nie spotykam się z nimi potajemnie. Tęsknię za spacerami, za wspólną herbatą, za uściskiem dłoni, długimi rozmowami w cztery oczy. Tęsknię za "moimi" organami i wiernymi w kościele, którzy pełnym głosem odśpiewują prefacje. Ale z powodu tej tęsknoty nie spotykam się w garażu ze znajomymi muzykami, by sobie pomuzykować, jak kumple przedwczoraj.

Tęsknię za Eucharystią, adoracją, wspólnotą Kościoła, nawet za kratkami konfesjonału. A słucham kolejny dzień, że koleżanka już nie wie, co czytać i jaki film dziś obejrzeć.

Pomyśl zatem o matkach, które są same z niemowlakami i nie mają czasu na ciepły posiłek, a o nudzie mogą tylko pomarzyć. Pomyśl o ojcu, który musiał zostać w mieście ze względu na pracę, a jego żona wraz z czwórką dzieci (w tym kilkumiesięcznymi bliźniakami) jest odizolowana u teściowej na wsi kilkadziesiąt kilometrów stąd. I przez kilka tygodni sytuacja na pewno się nie zmieni.

Wariujesz przed komputerem? - to pomyśl o rodzicach kilkorga dzieci, z jednym komputerem w domu, którzy muszą codziennie podejmować decyzję, któremu pierwszemu włączyć zdalne nauczanie, a reszta pociech czeka na możliwość nauki. Albo pomyśl o dzieciach pozostawionych u dziadków (bo szkoły zamknięte, a rodzice w pracy), którzy nie potrafią wnukowi włączyć programu do e-learningu, a akurat nauczyciel zarządził sprawdzian, zalogowali się godzinę później, dziecku zabrakło czasu na wypełnienie testu i płacze, że dostało najniższą ocenę.

To wszystko są sytuacje z życia, obok nas. Każdy sobie radzi, jak umie. Każdemu jest ciężko. Dlatego pomyśl, zanim wyjdziesz, zanim zaczniesz narzekać na nudną ramówkę w tv albo żonę, która trzeci dzień z rzędu podaje makaron na obiad.

Napisz dziś bliskim, że tęsknisz, że kochasz, że myślisz o nich. Pomódl się dłużej niż zwykle. Weź Pismo Święte do ręki, może różaniec? Przytul tych, na których "jesteś skazany" w tych czterech ścianach. Zrób coś pożytecznego i dobrego dla innych, dla siebie. Wsłuchaj się w tę krzyczącą ciszę - ona jest pełnią słowa. A przede wszystkim, zostań w domu i weź się w garść. Wszystkie koncerty, kawy, spacery, filmy nadrobimy. Teraz czas na miłość i odpowiedzialność! Nie zmarnujmy go!


Dominika Puacz jest żoną Huberta, mamą 5-miesięcznej Marysi, organistką w parafii św. o. Pio w Rudniku, ewangelizatorką projektu "Źródło". 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..