Maryjny sierpień. Jest gorąco. Ludzie w mieście chowają się do klimatyzowanych pomieszczeń. Ci mieszkający na wsi pracują, jeśli już rzeczywiście muszą. Pielgrzymi idą.
Takiej pogody podczas pielgrzymki nie było już od wielu lat – mówi pan Tadeusz, który do Częstochowy idzie po raz ósmy. Po kilku dniach marszu w pełnym słońcu wszyscy zaczynają marzyć o deszczu. – Przyzwyczailiśmy się, że zazwyczaj już w Bełżycach po nocce witał nas chociaż kapuśniaczek. A tu nic. Zaczynam się zastanawiać, czy lepiej jest, jak cały czas świeci słońce i jest tak gorąco jak teraz, czy może jednak jak pada deszcz. Człowiek to zawsze wybredny – dodaje ze śmiechem.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.