Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie można bezczynnie patrzeć

Mieszkańcy Wilkowa licznie uczestniczyli w obchodach 70. rocznicy tragicznej śmierci kapitana Mikołaja Komarewicza.

Lubelszczyzna stała się ostatnim miejscem walk kapitana. Ten urodzony w 1897 roku człowiek, całe swoje życie poświęcił walce o niepodległą Polskę. W 1919 r. wstąpił do 5 pułku strzelców polskich armii gen. Hallera w Stacji Zbornej Oficerów w Lublinie. W wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r., jako dowódca 7. kompanii, walczył w 47. Pułku Strzelców Kresowych. Za męstwo m.in. w walkach w obronie Warszawy w rejonie Radzymina odznaczony został 3-krotnie Krzyżem Walecznych. W czasie kampanii wrześniowej w 1939 r. z 83. Pułkiem Piechoty walczył w rejonie Wielunia, Parzymiech, Jeżowa, Żyrardowa, Warszawy i Modlina. Ostatnią walkę stoczył na Lubelszczyźnie 28 września jako dowódca improwizowanego batalionu złożonego z resztek rozbitych pułków po upadku twierdzy Modlin i innych jednostek rozproszonych po walkach pod Iłżą. Na Powiślu Lubelskim znalazł się w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej i został współzałożycielem podziemnych struktur patriotycznych. Uważał, że nie można bezczynnie przyglądać się jak ginie ojczyzna, trzeba zrobić wszystko, by przywrócić jej wolność. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w Kolonii Szczekarków jesienią 1943 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Wilkowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy