Wśród wielu propozycji i inicjatyw duszpasterskich każdy może znaleźć coś dla siebie. Parafia Świętej Rodziny w Puławach zachęca, by korzystać z wielu możliwości.
Jest najmłodszą parafią puławską. Została erygowana w 1991 r., kiedy powstawało tu osiedle. Wciąż jest to miejsce, gdzie sprowadzają się nowi mieszkańcy, bo ta część Puław jest jedną z nielicznych, gdzie istnieje możliwość rozbudowy miasta. Oznacza to, że liczebnie wspólnota Świętej Rodziny wciąż się powiększa.
- To prawda, że mieszkańców przybywa i wszystko wskazuje na to, że tak będzie dalej. Nie znaczy to jednak, że jednocześnie powiększa się wspólnota parafialna. Nowi mieszkańcy wykorzeniają się ze swoich starych parafii, ale nie zawsze zapuszczają korzenie w nowej. Oczywiście różnie z tym jest. Niektórzy w nowym miejscu wyznają religię dobrobytu, w której Pan Bóg niekoniecznie ma swoje miejsce. To jednak wyzwanie dla nas, duszpasterzy, by wciąż szukać sposobów i możliwości na głoszenie słowa Bożego - mówi ks. Ryszard Winiarski, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Puławach.
Jest on trzecim proboszczem w tej wspólnocie. Pierwszym był ks. Tadeusz Siwkiewicz, który zbudował najpierw kaplicę tymczasową i tworzył organizacyjnie parafię. Kolejnym z proboszczów został ks. Henryk Olech, który podjął się budowy właściwego kościoła. - Było to wielkie wyzwanie, bo teren, na którym stoi kościół, był wcześniej wysypiskiem śmieci. Wszystkie odpady, jakie pozostawały przy budowie osiedla, składano w tym miejscu. Ksiądz Henryk miał jednak już doświadczenie budowlane, gdyż wcześniej wybudował kościół w Nasutowie, a także ogromną wiedzę i talent w tej dziedzinie, nie wystraszył się więc trudnego terenu i podjął się budowy, stawiając kościół na specjalnych palach betonowych wbitych w ziemię, by ustabilizować grunt. Dziś możemy cieszyć się efektem tych prac. Ja jestem jego następcą - opowiada historię powstania kościoła ks. Ryszard.
Równocześnie ze wznoszeniem murów tworzyła się wspólnota ludzi. O tej pracy nigdy nie można powiedzieć, że jest ukończona. - Głoszenie słowa Bożego i pociąganie ludzi do Boga to chleb powszedni każdego kapłana. Dlatego też ja także uczę w szkole katechezy, by mieć kontakt z młodzieżą, by ją lepiej poznać, wiedzieć, czym żyje. Chodzi też o to, by nieustannie dawać świadectwo wiary młodym ludziom. Już za kilka lat to oni będą decydować o tym, jak będzie wyglądało życie w naszej parafii, mieście, ojczyźnie - podkreśla ks. Ryszard.
Jego doświadczenie duszpasterskie oraz lektura różnych dokumentów Kościoła położyły mu szczególnie na sercu sprawy żywotności parafii. - Jest kilka czynników, które wskazują na to, czy parafia rzeczywiście żyje. Po pierwsze - muszą być nawrócenia, ludzie autentycznie wracają do Boga, a nie tylko przychodzą na Mszę św. niczym na spektakl. Po drugie - otwartość na życie, jeśli go nie ma, oznacza to lęk. Ludzie mówią, że czasy są trudne, a one są takie, jakimi je czynimy, ale ludzie rodzili się i w czasie wojny, i w czasie klęsk żywiołowych. Trzecie kryterium to powołania w parafii. Z naszej wspólnoty są trzy. Nie jest to jakiś wyczyn, ale cieszymy się każdym z nich i wciąż modlimy o nowe - podkreśla ksiądz proboszcz.
By ożywiać życie parafii, duszpasterze oferują różne możliwości formacji osobistej i spotkania ze słowem Bożym. - Zachęcamy do udziału w nabożeństwach, szczególnie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i do Miłosierdzia Bożego. Każdego dnia od poniedziałku do piątku o godz. 15 w naszym kościele jest odmawiana koronka, czytany fragment "Dzienniczka" św. s. Faustyny oraz Msza św. Odbywa się także całodzienne wystawienie Najświętszego Sakramentu, głoszone są także katechezy w niedziele wieczorem, na które każdy może przyjść - zachęca ks. Ryszard.
W tej parafii znajduje się także jeden z największych zbiorów relikwii świętych, za których wstawiennictwem ludzie proszą o potrzebne łaski. - Otwieramy skarbiec Kościoła dla ludzi, wystarczy z niego zaczerpnąć - podkreślają duszpasterze.