- Do cerkwi prawosławnej w Hrubieszowie po raz pierwszy zaprowadził mnie mój ojciec. I z rodzicami właśnie odwiedzałem od małego zaniedbane, zarośnięte cmentarze prawosławne w mojej okolicy - mówi dr Mariusz Sawa.
Jako historyka z zamiłowania i historyka z wykształcenia - zawsze interesowała go przeszłość.
- Urodziłem się i wychowałem na Hrubieszowszczyźnie i o tym zakątku Lubelszczyzny warto opowiadać. Moja wrażliwość na otaczającą czasoprzestrzeń zrodziła się w domu rodzinnym, rozwinęła zaś w wyniku samodzielnych badań naukowych - tłumaczy.
- Najpierw był dom rodzinny ze ścianami wypełnionymi białą bronią i zdjęciami moich dziadków w mundurach, konie, opowieści o konspiracji i wojnie, wspólne śpiewanie piosenek żołnierskich. Z wiekiem dowiedziałem się o prapradziadku Onufrym. Dopiero później odkryłem w archiwach swoich dalszych przodków: Maksyma, Iwana, Jowdę, Małazkę i innych. Dowiedziałem się, że byli unitami. Praca nad historią własnej rodziny i okolicy umożliwiła mi zaangażowanie się w remont zabytkowego kościoła w Werbkowicach, który był pierwotnie cerkwią. Pracowali przy jej budowie również moi przodkowie - wspomina.
- Do cerkwi prawosławnej w Hrubieszowie po raz pierwszy zaprowadził mnie mój ojciec. Od dzieciństwa z rodzicami odwiedzałem zaniedbane, zarośnięte cmentarze prawosławne w mojej okolicy. Potem też zacząłem je fotografować. Dzisiaj regularnie pisuję dla prawosławnego portalu medialnego diecezji lubelsko-chełmskiej, publikując fotoreportaże z cmentarzy w mojej okolicy - dodaje historyk.
- Podczas podróży po terenie powiatu hrubieszowskiego, zamojskiego i tomaszowskiego odnajduję stare cmentarze prawosławne. Do niektórych nie prowadzi żadna droga, są zarośnięte. Dziewiętnastowieczne kamienne nagrobki są przewrócone i pobite. Mało kto o nich pamięta. Tylko nieliczne mogiły odwiedza rodzina, paląc znicze i składając kwiaty. Te, przy których funkcjonują cmentarze rzymskokatolickie, bądź parafie prawosławne - są w lepszym stanie. Wyjątkiem są nekropolie porządkowane przez nieliczną społeczność prawosławną i takie organizacje jak Towarzystwo dla Natury i Człowieka z Lublina oraz lokalną społeczność, najczęściej z inicjatywy księży łacińskich – tłumaczy Sawa.
- Godnymi pochwały są działania takich duchownych jak ks. Ryszard Ostasz, były proboszcz z Gdeszyna, który własnymi rękami, przy pomocy parafian, karczował miejsca spoczynku prawosławnych w Gdeszynie i Zaborcach. Przy okazji wydobywał z mroków przeszłości historie ludzi spoczywających na tychże cmentarzach. Byli wśród nich przeważnie zwykli gospodarze pracujący na ziemi swoich przodków, ale również męczennicy, którzy zginęli z rąk niemieckiego okupanta, m.in. bł. ks. Zygmuntem Pisarskim.
- Drugim przykładem takiego działania jest zaangażowanie osób pracujących w świetlicy wiejskiej w Czumowie nad Bugiem. Grupka edukatorów organizuje dla dzieci spacery na cmentarze prawosławne w Czumowie i Ślipczu, aby uporządkować te miejsca. Przy okazji zapraszane są osoby, które opowiadają o dziejach miejscowości i „zapomnianych sąsiadach”. Takie akcje uświadamiają młodym Polakom wyznania rzymskokatolickiego wartość dziedzictwa przodków oraz bliskość kulturową lokalnego prawosławia - przyznaje dr M. Sawa.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.