Lubelski

Cmentarz w Kraśniku uczy pokory

Ten cmentarz uczy pokory wobec śmierci i życia. Obok młodych leżą starsi. Obok utrwalających władzę PRL - opozycjoniści. Powstańcy i członkowie AK, organiści i duchowni, siostry zakonne i osoby znane oraz ci, których imiona zatarł czas. Wierzymy, że wszyscy widzą Miłosiernego. W specjalnej galerii można obejrzeć zdjęcia.

Cmentarz w starej części Kraśnika jest odbiciem historii, a raczej ludzkich żywotów – które zapisały się w historii.

Wchodząc na tę nekropolię odnosi się wrażenie, że ta z roku na rok staje coraz rozleglejsza. A to oznacza kolejne odchodzenie, łzy i cierpienie tych – którzy zostają.

Czas nie leczy ran. Ale szybko biegnie. Z tej perspektywy widać jak marne są ludzkie wyobrażenia o sile idei czy oręża. Przetrwać może wyłącznie pamięć o tych, których się kocha i którzy nas kochali.

Jeśli przetrwa nasza pamięć o tych, których nie ma, jeśli nasze usta będą się delikatnie poruszać w rytm wymawiania słów pacierza za nich lub będą zaciśnięte z powodu bólu i żałoby – to przetrwa też miejsce ich spoczynku, a ich grób nie będzie nigdy niemy i głuchy.

Ten kraśnicki cmentarz jest świadectwem, które powinno nas uczyć pięknego i umiejętnego różnienia się nawet z przeciwnikiem. Bo ostatecznie śmierć „wyrównuje” wszelkie rachunki.

Na cmentarzu w starej części Kraśnika, w głównej alei - na lewo od krzyża katyńskiego upamiętniającego ofiary męczeństwa na Wschodzie - stoi pomnik ofiarowany czerwonoarmistom. Jego napis brzmi: „ Żołnierzom Armii Radzieckiej poległym w walce o wyzwolenie ziemi kraśnickiej - wieczna cześć i chwała”. Pomnik powstał w 1970 r. Krzyż katyński ustawiono nieco później.

Nieco dalej, w innej alejce, pochowany został Zenon Somczyński, żołnierz AK o pseudonimie  „Słaby”. Jeszcze dalej leży uczestnik powstania styczniowego.

Całkiem blisko siebie spoczywają żołnierze 7 pułku zapasowego, polegli w walce z hitlerowskim okupantem w latach 1944-1945 oraz partyzanci radzieccy pomordowani przez Niemców.

Jeszcze w innym miejscu cmentarza spoczywa Józef Stachurski, jak wskazuje napis na nagrobku, poległy w młodym wieku od kul bandytów 19 marca 1946 r. Niemal po sąsiedzku spoczywają ci, którzy oddali życie w imię utrwalania władzy ludowej. Zginęli niemal w tym samym czasie.

Człowiek ocenia według kryteriów, które są całkiem obce Bogu. Bo On szuka dobra nawet na samym dnie ludzkich serc, tam gdzie nikt z nas nie potrafi znaleźć już niczego.

Dlatego dni listopadowe, zwłaszcza od 1 do 8 listopada, gdzie każdy może ofiarować za zamarłych odpust zupełny - to okazja do refleksji nad przemijaniem, nad miłosierdziem Boga i nad własnym życiem, nad jego kształtem.

Bo to właśnie na cmentarzu najbardziej mocno powinna uwierać nas drzazga… w naszym oku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Najnowszy numer

GN 29/2024

21 lipca 2024

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Czy potrzeba nowego Blachnickiego?

Przyznam, wzruszył mnie czytelnik, pan Władysław z Warszawy, który po moim ostatnim felietonie wstępnym jął mnie pocieszać: „50 lat temu opowiadano, że bogaci Amerykanie, czasem tzw. nuworysze, działają według schematu. Udają się do psychoanalityka, ten po ich zbadaniu przygotowuje listę książek, które powinny znajdować się w ich domowych bibliotekach. Następnie udają się do firmy, która według owej listy przygotowuje ściankę (drzwiczki) do baru, może grzbiety namalować czy wyrzeźbić i pewnie musi dostać zezwolenie od wydawców ze względu na prawa autorskie… Jak widać, proceder nie jest nowy”.

Więcej w Artykuł

Zapraszamy

Brak dostępnych wydarzeń.

Tylko w Gościu