Chodzi o to, by wspinać się wyżej

Kinga Bogusiewicz

|

Gość Lubelski 30/2012

publikacja 26.07.2012 00:00

Zawisza pochodzi z Lublina. Najłatwiej znaleźć ich w lesie, gdzie dzięki pomysłowości i cierpliwej pracy oraz za pomocą drewnianych żerdzi i sznurka organizują sobie blisko trzytygodniowe obozowe życie. Wracają zazwyczaj opaleni i pogryzieni przez komary, przemoczeni, jeśli pogoda nie dopisała.

Chodzi o to, by wspinać się wyżej Anna Pyszniak

W1972 roku w Lublinie przy Zakładzie dla Głuchoniemych harcmistrz Michał Bobrzyński zakłada Szczep Drużyn Środowiskowych „Zawisza”. Po czterech latach szczep liczy około 300 osób. Dziś Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”, które od 1995 roku jest członkiem Federacji Skautingu Europejskiego, w Lublinie skupia dzieci i młodzież w pięciu żeńskich i trzech męskich drużynach. Zawiszackie drużyny są obecne także przy parafiach w Chełmie, Łęcznej, Kraśniku i Puławach.

Sobotnie poranki

– Śmiejcie się, ile tylko możecie, to dobrze robi – tak podobno mówił do swoich podopiecznych twórca ruchu skautowego generał Robert Baden-Powell. Faktycznie, pod jednym z lubelskich kościołów śmiech grupki kilkunastu dziewczyn co chwila dźwięczy w gorącym tego lipca powietrzu. Dziewczyny ubrane są w niebieskie koszule i granatowe spódnice. Gdyby byli tu chłopcy, ubrani byliby w mundury beżowe. Jednak drużynowy zrobił zbiórkę w terenie, bo stwierdził, że prawdziwi harcerze nie siedzą w mieście, gdy mogą z niego wyjechać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.