W sercu miasta

Gość Lubelski 33/2012

publikacja 16.08.2012 00:15

Jest jedną z najstarszych w Lublinie. Położona w ścisłym centrum miasta, wśród biur, banków i urzędów, nieustannie przyciąga ludzi na modlitwę.

 Mszy św. wprowadzającej nowego proboszcza do parafii przewodniczył bp Ryszard Karpiński Mszy św. wprowadzającej nowego proboszcza do parafii przewodniczył bp Ryszard Karpiński
Agnieszka Gieroba

Starsi mieszkańcy ul. Nałęczowskiej czy Zbożowej, dzisiejszych peryferii Lublina, właśnie w tym zabytkowym kościele byli chrzczeni, przystępowali do Pierwszej Komunii, brali śluby, bo parafia sięgała tak daleko. – Z naszej wspólnoty wydzielono 32 inne. To pokazuje, jak rozległy teren obejmowała wcale nie tak dawno temu – mówi ks. Jan Karaś, proboszcz parafii. Może dlatego wciąż wielu mieszkańców Lublina zagląda do tego kościoła na modlitwę. – Moim zdaniem, jest jeszcze kilka powodów. Wśród nich z pewnością jest klimat starych murów, możliwość zaszycia się gdzieś w kąciku na modlitwie, usytuowanie świątyni w samym centrum, czyli po drodze do pracy wielu ludzi. Bardzo lubię ten kościół, brałam w nim także ślub. Dla panny młodej miał on jeszcze tę zaletę, że ma jedną z najdłuższych naw w Lublinie, więc prezentacja młodej pary trwała stosunkowo długo – śmieje się Anna Olecka.

Miejsce spotkania

Kościół pod wezwaniem Nawrócenia św. Pawła, zwany potocznie pobernardyńskim ze względu na swą długą historię, ma w okolicy dużą konkurencję. Tuż obok jest przecież kościół powizytkowski, Ducha Świętego, jezuitów, karmelitów i katedra. To wielka zaleta dla turystów i mieszkańców Lublina, którzy spędzają niedzielę w centrum. Niemal o każdej porze w którejś ze świątyń jest Msza św. – Każde z tych miejsc ma swoją specyfikę. My także. To świadczy o bogactwie Kościoła, nie o konkurencji – podkreśla ksiądz proboszcz. Dawne klasztorne zabudowania, które służą parafii od czasów kasaty zakonu bernardynów po powstaniu styczniowym, służą różnym grupom i wspólnotom. Najbardziej znaną i najliczniejszą jest Stowarzyszenie Pomocy Osobom Uzależnionym Agape. – To ludzie, którzy wykonują kawał dobrej i trudnej roboty, świadcząc bezpłatną pomoc osobom uzależnionym, ich rodzinom oraz wszelkim osobom potrzebującym. Mamy także wspólnotę Domowego Kościoła, neokatechumenat, koła Żywego Różańca, Grupę Dobrej Śmierci, Legion Maryi, wincentyńską grupę dzieci i młodzieży i oczywiście lektorów i ministrantów – wylicza ks. Jan.

Splata ludzkie losy

W sąsiedztwie kościoła znajduje się schronisko dla bezdomnych mężczyzn i hospicjum Dobrego Samarytanina. – Dla nas, duszpasterzy, to także wezwanie do trudnej, ale bardzo potrzebnej posługi. Raz na kwartał organizujemy w naszym kościele Mszę św. dla rodzin osób, które odeszły do Pana, przebywając w hospicjum. Wtedy nasz duży kościół wypełnia się po brzegi ludźmi, którzy w Bogu szukają ukojenia po stracie kogoś bliskiego – mówi ksiądz proboszcz. Święty Antoni spogląda z głównego ołtarza. Przez wieki nasłuchał się różnych historii i próśb. Mówi się o nim, że jest szczególnie wrażliwy na ludzkie losy, dlatego wiele z tych próśb wysłuchuje, przyciągając do tego kościoła mieszkańców Lublina.

ag

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.