publikacja 16.08.2012 00:15
Jest jedną z najstarszych w Lublinie. Położona w ścisłym centrum miasta, wśród biur, banków i urzędów, nieustannie przyciąga ludzi na modlitwę.
Mszy św. wprowadzającej nowego proboszcza do parafii przewodniczył bp Ryszard Karpiński
Agnieszka Gieroba
Starsi mieszkańcy ul. Nałęczowskiej czy Zbożowej, dzisiejszych peryferii Lublina, właśnie w tym zabytkowym kościele byli chrzczeni, przystępowali do Pierwszej Komunii, brali śluby, bo parafia sięgała tak daleko. – Z naszej wspólnoty wydzielono 32 inne. To pokazuje, jak rozległy teren obejmowała wcale nie tak dawno temu – mówi ks. Jan Karaś, proboszcz parafii. Może dlatego wciąż wielu mieszkańców Lublina zagląda do tego kościoła na modlitwę. – Moim zdaniem, jest jeszcze kilka powodów. Wśród nich z pewnością jest klimat starych murów, możliwość zaszycia się gdzieś w kąciku na modlitwie, usytuowanie świątyni w samym centrum, czyli po drodze do pracy wielu ludzi. Bardzo lubię ten kościół, brałam w nim także ślub. Dla panny młodej miał on jeszcze tę zaletę, że ma jedną z najdłuższych naw w Lublinie, więc prezentacja młodej pary trwała stosunkowo długo – śmieje się Anna Olecka.
Miejsce spotkania
Kościół pod wezwaniem Nawrócenia św. Pawła, zwany potocznie pobernardyńskim ze względu na swą długą historię, ma w okolicy dużą konkurencję. Tuż obok jest przecież kościół powizytkowski, Ducha Świętego, jezuitów, karmelitów i katedra. To wielka zaleta dla turystów i mieszkańców Lublina, którzy spędzają niedzielę w centrum. Niemal o każdej porze w którejś ze świątyń jest Msza św. – Każde z tych miejsc ma swoją specyfikę. My także. To świadczy o bogactwie Kościoła, nie o konkurencji – podkreśla ksiądz proboszcz. Dawne klasztorne zabudowania, które służą parafii od czasów kasaty zakonu bernardynów po powstaniu styczniowym, służą różnym grupom i wspólnotom. Najbardziej znaną i najliczniejszą jest Stowarzyszenie Pomocy Osobom Uzależnionym Agape. – To ludzie, którzy wykonują kawał dobrej i trudnej roboty, świadcząc bezpłatną pomoc osobom uzależnionym, ich rodzinom oraz wszelkim osobom potrzebującym. Mamy także wspólnotę Domowego Kościoła, neokatechumenat, koła Żywego Różańca, Grupę Dobrej Śmierci, Legion Maryi, wincentyńską grupę dzieci i młodzieży i oczywiście lektorów i ministrantów – wylicza ks. Jan.
Splata ludzkie losy
W sąsiedztwie kościoła znajduje się schronisko dla bezdomnych mężczyzn i hospicjum Dobrego Samarytanina. – Dla nas, duszpasterzy, to także wezwanie do trudnej, ale bardzo potrzebnej posługi. Raz na kwartał organizujemy w naszym kościele Mszę św. dla rodzin osób, które odeszły do Pana, przebywając w hospicjum. Wtedy nasz duży kościół wypełnia się po brzegi ludźmi, którzy w Bogu szukają ukojenia po stracie kogoś bliskiego – mówi ksiądz proboszcz. Święty Antoni spogląda z głównego ołtarza. Przez wieki nasłuchał się różnych historii i próśb. Mówi się o nim, że jest szczególnie wrażliwy na ludzkie losy, dlatego wiele z tych próśb wysłuchuje, przyciągając do tego kościoła mieszkańców Lublina.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.