Maraton bez końca

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 38/2012

publikacja 20.09.2012 00:15

13 mężczyzn z zapałem kartkuje duże czerwone notatniki. To dzienniki ojcostwa. – Taki kardiogram ojcowskiego serca – wyjaśnia prowadzący warsztaty dla ojców Wojciech Czeronko.

 Ojcowie na warsztatach nie tylko się uczą, ale także bawią Ojcowie na warsztatach nie tylko się uczą, ale także bawią
Justyna Jarosińska

Jak pisze jezuita o. Józef Augustyn, w naszych rodzinach stałym punktem odniesienia dla dziecka bywa najczęściej matka. Ojciec pojawia się natomiast w sytuacjach szczególnych, zwykle krytycznych. Jednak, jak się okazuje, ojcostwo nie polega na pełnieniu roli bohatera, który od czasu do czasu wkracza odważnie do akcji w sytuacji zagrożenia. Bo dziecko wcale tego nie potrzebuje. Największym darem, jaki ojciec może ofiarować swojemu dziecku, jest poświęcenie każdego dnia choćby odrobiny czasu. – A równie ważny jest także szacunek dla jego matki – informuje Wojciech Czeronko. Dzięki prowadzonym badaniom wiadomo już, jak daleko idące są konsekwencje braku ojca w rodzinie lub też jego niezaangażowania emocjonalnego w życie dzieci. Rola ojca jest niezastąpiona. Dziewczęta dorastające bez niego szybciej dojrzewają płciowo. Wcześniej też zaczynają być aktywne seksualnie i częściej zachodzą jako nastolatki w ciążę. Jak z kolei wynika z innych badań, chłopcy wychowywani przez samotne matki mają niższe poczucie własnej wartości, a także problemy z wchodzeniem w intymne relacje.

Nie bać się porażki

Inicjatywa Tato.Net od dłuższego czasu proponuje ojcom różnego rodzaju warsztaty, podczas których mogą dowiedzieć się, jak być tatą aktywnym i zaangażowanym. – To nie są występy supertaty, który powie innym ojcom, co mają robić, żeby być super – śmieje się Czeronko. – To wymiana dobrej energii, pomysłów i doświadczeń między ojcami. Wśród uczestników lubelskich warsztatów byli panowie w różnym wieku i z różnym stażem ojcowskim. Wszyscy przyszli tu po to, żeby coś nowego usłyszeć o sobie i o dzieciach. – Bycie ojcem nie jest takie łatwe – wzdycha Marcin, tata 3-tygodniowej Marysi i 3-letniej Julki. – Gdy przychodzę z pracy, nie marzę o niczym innym jak tylko o odpoczynku. Zabawa z dzieckiem jest ostatnią rzeczą, na jaką miałbym ochotę. Ale dzięki tym warsztatom wiem, że muszę przełamywać moje lenistwo, bo warto. Dziś od razu chciałbym zabrać moją starszą córeczkę do parku linowego. Jest taka ruchliwa i szalona, uwielbia się wspinać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.