Pasta dla słoni

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 50/2012

publikacja 13.12.2012 00:15

– Kto się boi widoku krwi, niech lepiej odwróci wzrok – krzyczy ze sceny młoda kobieta w białym fartuchu. Właśnie udało się pokroić Patrycję! – dodaje z satysfakcją.

 Wszyscy zazdrościli Patrycji „ran” na rękach Wszyscy zazdrościli Patrycji „ran” na rękach
Justyna Jarosińska

Dziewczynka na szczęście cały czas przejawia oznaki życia. Wydaje się nawet w lepszej formie niż przed pokrojeniem. Uśmiecha się z zadowoleniem, że to ona została wybrana do niezwykłego pokazu. Chętnych do pokrojenia jest więcej. Z sali, gdzie odbywa się wielki show w ramach edukacyjnego pikniku, słychać okrzyki – „Ja chcę, ja chcę!”.

Niepalny denaturat

Czas na kolejne doświadczenie. Prowadzący zabawę proszą o banknot. – Wszyscy lubimy, jak wybucha i się pali, prawda? – Tak – jednogłośnie odpowiadają dzieci. – Więc namoczymy 10 zł w denaturacie. Mimo że pieniądz prawie się w cieczy utopił, spalić się nie chce. Czas zrobić pastę do zębów. Do perhydrolu pani w białym fartuchu dolewa płynu do mycia naczyń i odrobinę roztworu jodku potasu. Po ułamku sekundy z buteleczki, w której przeprowadzane było doświadczenie, w ekspresowym tempie wydobywa się ogromna ilość białej cieczy. Pasty zapewne wystarczyłoby do umycia zębów słonia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.