Strach przed nieznanym

Justyna Jarosińska

Pani Ada walczy, by jej 5- letnia córka Dominika nie musiała w przyszłym roku iść do szkoły. Razem z koleżanką mocno zangażowała się w akcję „Ratujmy maluchy”.

Strach przed nieznanym

Co ciekawe Dominika to bardzo rozagarnięta dziewczynka. Zastanawia mnie dlaczego mama chce by ta mała gaduła czwarty rok chodziła do przedszkola. Obawy pani Ady są podobne  jak i innych walczących. Dziecko zginie w tłumie, szkoła nie jest przygotowana do przyjęcia takich maluchów, odbiorą jej dzieciństwo. Dominika rzeczywiscie zgodnie z rejonizacją trafi w przyszłym roku do największej w Lublinie podstawówki SP nr 51. Być może zginie w tłumie , (patrząc na nią wydaje mi się to niemożliwe),  ale wyrokowanie, że szkoła nie jest przygotowana do przyjęcia maluchów jest chyba oceną nieco krzywdzącą. O reformie jednak trąbi się już od dłuższego czasu i dyrektorzy szkół robią co mogą,  by nasze dzieci w tych szkołach czuły się dobrze. My jako rodzice często  nie dopuszczamy do siebie myśli, że nasze do niedawna maleńkie dziecko siądzie w ławce i będzie potrafiło się przez pół godziny skupić. Nie doceniamy możliwości małego człowieka i być może nieco go infantylizujemy. Bo dlaczego nikt nie ratuje dzieci w innych częściach Europy, tylko u nas? Dlaczego staramy się walczyć z czymś co w wielu innych krajach jest normą. Przecież nasze dzieci nie są mniej bystre od dzieci angielskich czy ukraińskich. Myślę, że zamiast walczyć o nieobniżanie wieku szkolnego pani Ada powinna zbierać podpisy by jej dwuletni dziś syn,  mógł za rok iść do państwowego przedszkola, by było dla niego miejsce. Jeśli każde dziecko 6 - letnie będzie miało 3 - letnią podbudowę przedszkolną, to prawdopodobnie każdy rodzic chętnie wyśle takiego malucha do szkoły widząc, że syn czy córka potrzebuje nowych bodźców by się rozwijać.

 W minionym roku we wrześniu ponad 600 sześciolatków z Lublina rozpoczęło naukę w pierwszej klasie. Nikt dziecka nie cofnął do zerówki. Od mamy kolegi mojego syna, usłyszałam, że to była jedna z lepszych decyzji jaką wspólnie z mężem podjeli. Nie mogli  już dłużej słuchać o głównym przedszkolnym zajęciu Nikodema jakim były walki bakuganów. Ciężko było im też zrozumieć, że pani nie może uczyć dzieci pisać i czytać, ze względu na zmienioną podstawę programową.  Wbrew opiniom i ostrzeżeniom innych rodziców, chłopak bez najmniejszych problemów radzi sobie w szkole, podobnie jak i reszta chodzących z nim do klasy 6-latków, często nie wiele lub wcale, różniąca się od 7-latków.

Walczmy o ważne rzeczy, piszmy petycje, ale róbmy tak by przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą.