Lepiej widać razem

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 14/2013

publikacja 04.04.2013 00:15

Po wprowadzeniu ustawy aborcyjnej w 1956 r. miał odwagę pisać: „Jako człowiek odmawiam”. Na KUL wspominali go bliscy znajomi i syn Paweł.

Zdaniem prof. Fijałkowskiego, jedność małżeńska staje się głębsza po wspólnym przeżyciu narodzin dziecka Zdaniem prof. Fijałkowskiego, jedność małżeńska staje się głębsza po wspólnym przeżyciu narodzin dziecka
Agnieszka Gieroba

Paweł Fijałkowski, syn profesora, podkreślał, że ojciec zawsze był jego przyjacielem. – Nie byłem grzecznym chłopcem, biłem się z chłopakami, zostałem wyrzucony ze szkoły, miałem swoje pomysły na życie. Ojciec zawsze mi towarzyszył – mówił syn profesora. – Moje pierwsze wspomnienia rozmów z ojcem dotyczą wielkiego słowa „człowieczeństwo”. Ojciec mówił, że nad człowieczeństwem trzeba pracować, rozwijać je i oczyszczać, bo inaczej flaczeje. Przeżycia wojenne zostawiły wielkie ślady w jego psychice. Przyznawał, że musi poradzić sobie z nienawiścią. Widziałem, jak zmagał się ze sobą. I w końcu mu się udało. To chyba wtedy został prawdziwie moim przyjacielem. Byłem nastolatkiem, kiedy tata poradził sobie, jak mówił, z oczyszczeniem człowieczeństwa. Stał się jakby od nowa „dzieckiem odważnym”, radosnym, śmiało mówiącym o swoich przekonaniach. Na drugi plan schodziły inne rzeczy typu wykształcenie, stopnie, uwagi w dzienniku. Ważne było, jakim staję się człowiekiem.

Zdechła ryba

– Ja paliłem papierosy – ciągnął opowieść Paweł Fijałkowski – zdarzało mi się wypić alkohol. Nie gorszył się tym, podsuwał tylko delikatne uwagi. Często gdzieś na ścianie czy na lustrze rysował zdechłą rybę albo przekreśloną rybę. Oznaczało to, że moje zachowanie przypomina mu zdechłą rybę albo nie jest godne chrześcijanina – wspomina pan Paweł. – Budziłem się rano i widziałem na ścianie taki rysunek. Myślałem wtedy, że to wariactwo. Byłem oburzony, ale jakoś jednak działało mi to na podświadomość. Poszedłem na studia na Politechnikę Łódzką na pierwszy rok. 600 osób, każda kombinowała, jak zapalić, jak się napić i zabawić. Wyszliśmy na korytarz i dotarło do mnie, w jakiej ja jestem masie jednakowych ludzi. Stanęła mi przed oczyma zdechła ryba mojego ojca i nagle postanowiłem, że nie chcę być w masie. Od tamtej pory nie zapaliłem i nie napiłem się alkoholu. Zawdzięczam to mojemu ojcu. Tata był też sportowcem i zarażał mnie również tą pasją. Jako mały chłopak jeździłem już z ojcem na narty, na rowery, pływaliśmy kajakami. Uczyłem się budować team. Potem grałem w siatkówkę, gdzie też liczyła się drużyna. Razem wygrywaliśmy i razem przegrywaliśmy.

Mąż i żona, czyli zespół

– Tata pokazywał też, że taką drużynę tworzy małżeństwo. To wszystko gdzieś we mnie zapadało – wspomniał pan Paweł. – Kiedy miałem 16 lat, poznałem w liceum dziewczynę. Zostałem karnie przeniesiony do innej klasy za to, że po pijaku pobiłem chłopaka. Ona tam była. Zostaliśmy przyjaciółmi. Z chuligana, jakim byłem, powoli, dzięki stabilnej opiece taty, zacząłem stawać się normalny. U nas w domu był kult kobiet. Ojciec uczył mnie, że kobieta nosi w sobie świętość, to jest fenomen. Ja mogę z kolegami pójść na imprezę, ale nie wyobrażam sobie, bym z kobietą się chuliganił. Ta dziewczyna stawała się dla mnie kimś ważnym. Z czasem zdałem sobie sprawę, że idziemy w kierunku małżeństwa. Pobraliśmy się, mając 24 lata. Ojciec uczył mnie, że kobieta, patrząc na to samo co mężczyzna, widzi co innego. Dopiero kiedy złączy się te spojrzenia, widzi się w pełni. Zacząłem przygotowywać się do małżeństwa. Nie było szans na mieszkanie w Łodzi. Kupiłem sobie rower składak i jeździłem po okolicy, szukając, sam nie wiedząc czego. A ja szukałem miejsca dla nas. Kiedyś dojechałem na tym rowerze do miejsca oddalonego od Łodzi o 18 km. Pole, lasek, rzeczka Dobrzynka. Zabrałem tam moją narzeczoną i powiedziałem: „Madzia, a może tu”. Powiedziała: „tak”. Kupiłem to pole za dwie pensje. Poświęciłem się budowaniu naszego domu. Choć słowo „poświęcenie” nie istniało w języku taty. Mówił, że jak masz coś poświęcić, to tego nie rób.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.