Tu został istotą ludzką

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 19/2013

publikacja 09.05.2013 00:15

Stefan Żeromski w Nałęczowie. Uciekał tu, gdy chciał być sam. W jednoizbowej chacie miał biurko, łóżko, stół i kilka foteli. Była to pracownia i samotnia, a także miejsce śmierci jego syna Adasia. Stefan Żeromski w Nałęczowie pozostawił wiele swoich śladów.

Oryginalne meble, których w chacie używał Żeromski Oryginalne meble, których w chacie używał Żeromski
Agnieszka Gieroba

Młody przystojny brunet, który pojawił się w Nałęczowie jako guwerner córek państwa Górskich, właścicieli uzdrowiska, nie był znany. Polecił go poprzedni nauczyciel dziewczynek Janek Strożecki, który zrezygnował z posady. Stefan pojawił się w Nałęczowie 10 września 1890 roku. Było to wtedy nowe, modne uzdrowisko, do którego szczególnie latem zjeżdżało znaczące towarzystwo z Warszawy, w tym wielu literatów i artystów. Żeromski uczył dziewczęta, ale przede wszystkim bacznie słuchał i obserwował otoczenie. – Na początku Nałęczów go nie zachwycił. Dopiero wypuszczając się na wycieczki w okoliczne wąwozy i poznając ludzi, którzy tu przyjeżdżali i mieszkali, zaczął doceniać miejsce i towarzystwo – mówi Maria Mironowicz-Panek, kierownik Muzeum Stefana Żeromskiego w Nałęczowie. Na razie jednak była jesień, kuracjusze rozjechali się, więc w wolnych chwilach Żeromski chodził na pocztę, gdzie miejscowe towarzystwo grało w szachy.

Zaproszenie do willi

Wieść o nowym młodym inteligentnym człowieku dotarła do Konrada Chmielewskiego, dyrektora uzdrowiska. Polecił on swemu synowi, by zaprosił Żeromskiego. Tak się stało i w Boże Narodzenie 1890 roku Stefan przyszedł do willi „Oktawia”, gdzie mieszkali państwo Chmielewscy. Tam pierwszy raz spotkał Oktawię, swoją przyszłą żonę, choć wtedy absolutnie nic nie zapowiadało, że młodych może coś połączyć. Była ona od niedawna wdową. Właśnie zmarł jej mąż Henryk Rodkiewicz, powstaniec styczniowy i sybirak. Oktawia bardzo przeżyła tę śmierć, choć mąż był od niej o 30 lat starszy. Miała w nim jednak wielkie oparcie, szacunek i miłość. Została z małą córeczką Henią. Wielkim przyjacielem Oktawii i całej rodziny był od dawna Aleksander Głowacki, czyli Bolesław Prus, któremu nawet rada familijna powierzyła opiekę nad osieroconym dzieckiem. Przez dom Chmielewskich przewijało się wówczas wielu wybitnych ludzi, z którymi Oktawia się przyjaźniła. Żeromski od zawsze marzył o sławie, więc dom Chmielewskich, gdzie zaczął bywać, sprzyjał zawieraniu znajomości, dyskusjom i zachęcał do pisania. – Rzeczywiście okres ten był dla niego bardzo owocny. W Nałęczowie powstała jedna z jego pierwszych nowel „Siłaczka”, potem kolejne. Zresztą pierwowzorem Stasi Bozowskiej, bohaterki „Siłaczki”, jest autentyczna postać Faustyny Morzyckiej, która działa w Nałęczowie – mówi kierownik muzeum. Napisane nowele Żeromski zamieścił w warszawskim piśmie społeczno-literackim „Głos”. Wtedy zaczęto się interesować młodym literatem. Dyskutowano o postawach bohaterów Żeromskiego, pytano, co ważniejsze: być czy mieć. Sława dotarła za Żeromskim do Nałęczowa. Zaczął bywać w towarzystwie i być goszczony w domach znacznych rodzin miejscowych. Wtedy Oktawia, która ochłonęła już po śmierci męża, postanowiła z Żeromskiego „zrobić istotę ludzką”, jak sam Stefan zapisał w pamiętniku. W tym celu często go zapraszała i próbowała wyswatać z koleżanką Jadwigą Truszkowską. – Sam Żeromski był bardzo krytyczny wobec siebie. Widział swoją biedę, marny ubiór, kapelusz przypominający rozklapany naleśnik. Ucieszył się, że osoba znacząca w Nałęczowie chce go ucywilizować – mówi Maria Mironowicz-Panek.

Ślub ze swatką

By połączyć Jadwigę i Stefana, Oktawia organizowała wiele spotkań i wyjazdów do teatru. Okazało się jednak, że z panienką Truszkowską Stefan nie ma wspólnych tematów, zaś z panią Oktawią owszem. Nić intelektualna, wspólne zainteresowanie literaturą, historią i talent Oktawii do ciekawych opowieści o ludziach jej znanych, takich jak choćby Prus, Sienkiewicz, Witkiewicz, łączyły ich ze sobą coraz bardziej. Stefan skłaniał się ku swatce, nie ku panience przez swatkę wybranej. – Sama Jadzia Truszkowska też nie była Żeromskim zachwycona, choć zdecydowała się wyjść za niego z obowiązku względem Oktawii. Stefan jednak w żadnej mierze nie chciał takiej ofiary przyjąć, tym bardziej, że był zakochany w innej – mówi Maria Mironowicz-Panek. Oktawia, dwa lata starsza od Stefana, też się nim zafascynowała i mimo niechęci matki, w 1892 zdecydowała się go poślubić. Orszak ślubny był niewielki, a sama uroczystość odbyła się w Policznej koło Czarnolasu, gdzie kolega szkolny Stefana był księdzem. Młodzi po ślubie wyjechali do Szwajcarii, gdzie Żeromski dostał pracę w Polskim Muzeum Narodowym w Rapperswilu. Włożył tam wiele pracy w porządkowanie zbiorów i ich katalogowanie. Pomagała mu w tym Oktawia. Po czterech latach Żeromscy wrócili do Polski, do Warszawy, gdzie Stefan dostał pracę w Bibliotece Ordynacji Zamojskich. W stolicy w 1899 roku urodził się syn Stefana i Oktawii, któremu na cześć wieszcza Mickiewicza dano na imię Adam.

Społecznik

Do Nałęczowa Żeromscy wrócili w 1905 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.